23:50 - Znalazłem pudełko z nazwą leku, której nigdy wcześniej nie widziałem, nie słyszałem. Szukałem czegoś na ból głowy, dokuczał mi on przez ostatnie dwa dni, tym razem było tak samo. Znalazłem coś, przewróciłem opakowanie na drugą stronę, czytam, widzę napis „tramadol” coś tam. O tym słyszałem. Przejrzałem pół internetu, dowiadując się czy to to, o czym myślę. Cóż, czemu nie, zabawimy się. Nie brałem żadnych opiatów od trzech miesięcy więc czemu nie. Podobno wolno należy brać, więc wziąłem jedną tabletkę. (75mg)
Nafukani
"Właśnie zaczyna się sesja i czas nocnego wkuwania. Misiek zgromadził zapas amfy. Przez trzy tygodnie będzie chodził naćpany, ale zda celująco." - interesująca reklama amfetaminy w polskiej edycji Newsweeka!
Tagi
Źródło
Odsłony
11086Kiedy przychodzi sesja egzaminacyjna, narkotykowi dilerzy zacierają ręce. Egzamin na haju to zdany egzamin. Amfetamina i LSD zmieniają studentów w nafaszerowanych chemią supermanów. Tak oto narkotyki, które kojarzą się z degradacją, upadkiem i życiem na marginesie, zaprzągnięto do walki o najlepszy stopień w indeksie, dobry start w życiu, przedsionek do kariery. Niepostrzeżenie chemiczne dopalacze stały się równie popularnym stymulantem, jak żeń-szeń, red bull, kawa. Wszyscy są zadowoleni. Rodzice, bo dzieci zaliczają bez problemu kolejne przedmioty. Wykładowcy, bo na ich egzaminy przychodzą błyskotliwi studenci. Zadowoleni są też studenci. Do czasu.
- Kawy nie piję, za bardzo mnie pobudza - mówi 21-letni Misiek i zamawia seven up w szklance ze słomką. Rausz kofeinowy mu przeszkadza, ale z amfetaminą i kokainą nie ma problemów. Jest nieufny i najpierw długo krążyliśmy po ulicach, żeby się przekonać, że nikt za nami nie idzie. Wysoki, szczupły, ma ciemne, inteligentne oczy, krótką nażelowaną czuprynę. Mieszka w bloku w warszawskim Natolinie, pracuje w firmie naprawiającej sprzęt klimatyzacyjny. Prawie wszyscy jego koledzy to dilerzy albo koksujący. Być może jeszcze parę lat temu bliżej by mu było do środowiska zwykłych blokersów, ale dziś, kiedy 50 proc. młodych Polaków studiuje, Misiek też ma indeks. Uczy się zaocznie w Wyższej Szkole Celnej. Do wszystkich dotychczasowych egzaminów podchodził - jak mówi - "nafukany", czyli na amfetaminowym haju. I wszystkie zdawał.
Jego ostatnim odkryciem jest żółta amfetamina, która trzyma przez 21 godzin. Przed egzaminem zawsze ją bierze. Kokainę woli na imprezach. Działa krótko i zwiększa agresję, a walnięcie wykładowcy w zęby nie pomaga w zdawaniu egzaminów.
- Narkotyki są jak witaminy: w nadmiarze szkodzą, ale gdy się je bierze umiejętnie, pomagają - tłumaczy. - Mnie jeszcze nigdy nie zawiodły.
Ma nadzieję, że i tym razem tak będzie. Pierwszy egzamin w sesji zimowej ma w sobotę. - Plan jest taki, żeby się nafukać. I tak przez następne trzy tygodnie - uśmiecha się Misiek.
Do sesji przygotowuje się też Malina z III roku poznańskiej Akademii Ekonomicznej. Jeszcze kilka lat temu studentki z małych miasteczek mieszkały w akademikach albo w pokojach wynajętych u starszych pań, które czujnym okiem obserwowały, jak prowadzą się ich lokatorki. Dziś jednak Malina wynajmuje z grupą przyjaciół mieszkanie przy ulicy Wyspiańskiego w Poznaniu. I tu właśnie się zaczęło.
Był styczeń 2003. Uczyli się do sesji w piątkę. Wśród książek z podstaw marketingu leżały spora torebka z białym proszkiem i kawałki folii aluminiowej. Takie same, jakich stosy znajdują sprzątaczki w uczelnianych toaletach w całej Polsce. Każdy wciągał swoją ścieżkę.
- Kupowaliśmy amfę w pakietach, opakowaniach zbiorczych, bo zażywaliśmy wszyscy razem - wspomina dziś 25-letni Szymon, który uczył się tego dnia razem z Maliną, jej chłopakiem i dwoma kolegami.
Ania, drobna brunetka o dziecięcej twarzy, studentka II roku filozofii na UMCS w Lublinie, miała gorzej. Wciąż mieszka z mamą. Żeby zażyć amfetaminę, musiała wychodzić do parku koło domu albo zamykać się w łazience. Też pamięta swój pierwszy raz - w maju zeszłego roku o czwartej nad ranem nad Zalewem Zemborzyckim na przedmieściach Lublina. Siedziała na trawie z kolegą, który kupił jej amfetaminę. Uczył ją, jak zażywać, żeby pomogła w nauce. Za drugim razem wciągnęła trochę za dużo. Miała niepowstrzymany słowotok, który trwał parę minut. Ale tydzień później podeszła do pierwszego w życiu egzaminu na amfie i zdała go śpiewająco. To było odkrycie - że można tak łatwo.
Obracamy się w strefie ciemnych liczb. Tu nic nie jest pewne. Nie wiadomo, ile z ponad dwóch milionów polskich studentów, takich jak Misiek, Malina i Ania, zdaje egzaminy w stanie nafukania. Według różnych danych w Polsce mamy od 30 do 70 tys. osób uzależnionych od narkotyków, ale nikt nie wie, ile bierze narkotyki okazjonalnie dla zabawy albo podwyższenia skuteczności nauki. - Bez strzykawek, kompotu, brudu, bajzlu, AIDS i gotowania maku. Czysto, sterylnie i - jak im się wydaje - bez żadnych skutków ubocznych. Biorą amfetaminę, ekstasy, LSD - mówi Janusz Sierosławski, socjolog z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, ekspert epidemiologii narkomanii.
W tej grupie mieszczą się studenci "dopalający się" w czasie sesji. To koneserzy amfetaminy, która działa najdłużej i jest najskuteczniejsza. Używają jej w taki sam sposób, jak ich rodzice pili kawę. O tym, że liczba takich osób radykalnie wzrasta, świadczą jedynie poszlaki. - Jeszcze pięć lat temu narkoman z psychozą amfetaminową, która jest najczęstszym skutkiem zażywania tego narkotyku, był rzadkością. Teraz mamy przeciętnie dwie takie osoby na oddziale - mówi Jolanta Chojnacka z warszawskiego Instytutu Psychiatrii i Neurologii.
W grupie Miśka w Wyższej Szkole Celnej w Warszawie jest 34 studentów. O dziesięciu Misiek wie, że się dopalają amfą. Szymon szacuje, że w 200-osobowej grupie na jego roku w poznańskiej Akademii Ekonomicznej jakieś 10 proc. studentów zażywa narkotyki w czasie sesji.
Najwięcej biorą studenci tych uczelni, które na początku przyjmują większość chętnych, a główną selekcję przeprowadzają w czasie pierwszych dwóch sesji. Tam niezdanie egzaminu pociąga za sobą najwyższy koszt: utratę indeksu. Tak dzieje się w uczelniach rolniczych, ekonomicznych, na politechnikach, w wielu szkołach prywatnych.
Malina wciągnęła, wtedy w poznańskim mieszkaniu, swoją pierwszą "ściechę", łamiąc zasadę, którą wyznaje: "Powinnaś zawdzięczać wszystko sobie, a nie żadnej chemii". Ale wydawało jej się, że nie ma wyboru. Kilka dni wcześniej wpadła w panikę, kiedy nagle okazało się, że źle sobie rozplanowała czas. Za dużo imprezowała. Miała pięć egzaminów, pustkę w głowie, a dookoła wszyscy reklamowali, że amfetamina jest skuteczna i przyśpiesza naukę. - Wzięliśmy fetę jak żeń-szeń albo red bulla - wspomina dzisiaj. - To, co nastąpiło potem, przerosło moje oczekiwania. Zaczęliśmy się przerzucać błyskotliwymi pomysłami, zrobiliśmy burzę mózgów, atmosfera była radosna.
Poznańskie "koło naukowe" uczyło się przez noc i cały następny dzień. Wszyscy zdali, może nie bardzo dobrze, ale przyzwoicie. Wprawdzie zaraz po wejściu do sali Malina poczuła pustkę w głowie i zaczęła się potwornie denerwować, ale po 10 minutach opanowała nerwy i odpowiedziała na pytania. Dostała czwórkę.
Jej kolega Szymon także wspomina egzamin jako "szampański". - Byłem jeszcze w tej euforii poamfetaminowej, podniecony, pisało mi się płynnie - mówi. Ania z Lublina doskonale pamięta panikę, w jaką wpadła na myśl o zbliżającej się sesji. - Nie uczyłam się systematycznie. Znajomi, imprezy, wyjścia - wspomina.
- Miałam poczucie, że mój świat się zawali, jeśli nie uda mi się przebrnąć przez te wszystkie zaliczenia.
Nie bardzo wiedziała, skąd wziąć narkotyki, nie znała żadnego dilera. Ale miała dobrego kolegę, który jej załatwił. W dodatku Ania bardzo się mu podobała. Zaczęła brać, kiedy uczyli się razem. Przez trzy tygodnie maja noc w noc brała dawkę co 2-3 godziny, tak jak kawę. Przecież kiedy człowiek czuje, że zasypia nad książką albo przestaje kojarzyć, to pije łyk kawy, prawda? Tak samo jest z amfą.
- Zaliczałam kolokwia jedno po drugim. To było niesamowite. Przez prawie cały czas miałam dobry humor. Sukces gonił sukces, a ja nie mogłam się nadziwić, że tak dobrze mi idzie - mówi Ania. - Siadałam nad książką i wszystko wchodziło mi do głowy. Amfetamina zatrzymuje czas, powoduje, że tak mocno skupiasz się nad wiadomościami, że nie liczysz upływających minut i godzin. Potrafiłam przeczytać dwie średnio grube książki od wieczora do rana.
Torebeczka z 0,5 grama amfy kosztowała Anię od 30 do 40 zł. Płaciła z kieszonkowego od mamy. Wystarczało, bo przed sesją i w jej trakcie w ogóle nie wydaje się pieniędzy. Nie ma żadnych zakupów, łażenia po sklepach, wychodzenia ze znajomymi. Jedna taka działka starczała jej na około cztery dni.
Misiek pobłażliwie się uśmiecha i pokpiwa sobie, gdy cytuję mu opowieści Maliny i Anki. Twierdzi, że panienki powinny przyjść do niego na korepetycje z zażywania. On nigdy nie bierze po to, żeby się uczyć. - Na draga powstają dziury i liki w pamięci. Wydaje ci się, że przerobiłeś jakiś rozdział, a potem kompletnie go niepamiętasz. Raz się tak naciąłem, ucząc się banalnie prostego zaliczenia. Okazało się, że zdałem ledwo na trójkę, bo nie zapamiętałem tego, co czytałem - tłumaczy. Uczy się więc bez amfy i radzi sobie, bo - jak mówi - względnie zdolny z niego facet.
Zejściowa paranoja
Fragment blogu ze strony internetowej, gdzie młodzi ludzie opisują swoje narkotyczne wizje. "Oxygenic" minuta po minucie relacjonuje kilka godzin amfetaminowego kaca, stanu "nieuniknionego zjazdu".
(Poniższy fragment został zaczerpnięty ze stron neuro_groove oraz opublikowany bez wiedzy redaktorów serwisu hyperreal.info - przyp. red.)
Komentarze
"Był styczeń 2003. Uczyli się do sesji w piątkę. Wśród książek z podstaw marketingu leżały spora torebka z białym proszkiem i kawałki folii aluminiowej. "
a do czego im aluminium? do produkcji? jako katalizator?
Ehh, pocenie sie, kapec w mordzie, nos reagujacy na kazda zmiane temperatury, trzesace sie rece. Dla mnie niestety sesja idzie w parze z tym scierwem. Gdybym mial wiecej czasu (poswiecil rozrywki) to bym dal rade bez, ale wrodzone lenistwo i nawal pracy zmuszajamnie do <sniff,sniff> jeszcze tylko 2 tyg i wszystko wroci do normy...
No chyba ze do cyrku.... :D
Kurwa nie wiedzialem, ze LSD pomaga w nauce! Ehhh... szkoda, ze nie napisalem matury z polskiego na kwasie!
A 0,5 grama amfy kosztuje 40zl i trzyma 4 dni, tego tez nie wiedzialem...
Poza tym niezle marnowalem ten proszek wciagajac do nosa, a po przeczytaniu tego artykulu juz wiem, ze pali sie go z folii aluminiowej... ale do czego byly tam jeszcze te ksiazki? Moze na rozpalke...
newsweek to badziewie straszne ;/
.
"Amfetamina i LSD zmieniają studentów w nafaszerowanych chemią supermanów"
taa, zwlaszcza po lsd....
loooooooooool
hehehehehhehehheh
o szit !!!!!!!!!!!
buabhahahhahahahhehehheuihiehiiehehehehheheheheheheheheh
rooootfl!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ahahahahahahahahahahaahhahahahahaha
co za buraki sa w tym newseeku!!!!
no kurwa nie wyrobie, hhahahahahahahahahahahahhaha
he moze pakuja tak jak bakens w folie alumionwa ...
taa uczyc sie na LSD , a na poczatku pisali jeszcze o kokainie i herze ...
he a jezeli ktos mial ta gazete w reku i czytal zapisek z bloga na nastepnej str to sie mogl mocno usmiac, koles mial przypadkowo wszystkie mozliwe zjazdy z ktorycz czesc nie wystepuje po fecie
a swoja droga to to nie jest pelny artykul ..
he moze pakuja tak jak bakens w folie alumionwa ...
taa uczyc sie na LSD , a na poczatku pisali jeszcze o kokainie i herze ...
he a jezeli ktos mial ta gazete w reku i czytal zapisek z bloga na nastepnej str to sie mogl mocno usmiac, koles mial przypadkowo wszystkie mozliwe zjazdy z ktorycz czesc nie wystepuje po fecie
a swoja droga to to nie jest pelny artykul ..
Ehh, pocenie sie, kapec w mordzie, nos reagujacy na kazda zmiane temperatury, trzesace sie rece. Dla mnie niestety sesja idzie w parze z tym scierwem. Gdybym mial wiecej czasu (poswiecil rozrywki) to bym dal rade bez, ale wrodzone lenistwo i nawal pracy zmuszajamnie do <sniff,sniff> jeszcze tylko 2 tyg i wszystko wroci do normy...
dla mnie to wygląda jak reklama amfetaminy, a z tym lsd to wyskoczyli jak filip z konopii.
temat dragow poruszaly juz chyba wszystkie wazniejsze tygodniki i miesieczniki, ten w newsweeku jest wedlug mnie najbardziej bzdetny. Fajnie ze pisza tylko szkoda ze takie bzdury, jedyny w miare sensowny byl chyba w polityce.
hmmmmm w chuja tna w tym jebanym newsweeku!!!!!!!!!! Jedna wielka w dupe zapierdolona ich mac reklama amfetaminy....mogli kurwa jeszcze jedna "scieche" dac kurwa do degustacji....na bank by im naklad wzrosl!!!!!pojebancy i tyle;p
temat dragow poruszaly juz chyba wszystkie wazniejsze tygodniki i miesieczniki, ten w newsweeku jest wedlug mnie najbardziej bzdetny. Fajnie ze pisza tylko szkoda ze takie bzdury, jedyny w miare sensowny byl chyba w polityce.
superman .......zwlaszcza po kfachu
Najwazniejsze to pamietac ze sie latac nie umie:)))))))))
ale z nauka to ja tam nie wiem... ;]
Ehh, pocenie sie, kapec w mordzie, nos reagujacy na kazda zmiane temperatury, trzesace sie rece. Dla mnie niestety sesja idzie w parze z tym scierwem. Gdybym mial wiecej czasu (poswiecil rozrywki) to bym dal rade bez, ale wrodzone lenistwo i nawal pracy zmuszajamnie do <sniff,sniff> jeszcze tylko 2 tyg i wszystko wroci do normy...
ja przypalałem ze 4 razy i stwierdzam że to zajebiste ścierwo nic mnie tak nie trzepło jak ten piękny proszek na foli aluminiowej
Tylko co ma do tego kwas? Kto pierwszy sie sfuka na tego benc! ...... i dzwoni do wuja sama ;-) Chyba sie juz poloze ale bedzie problem z zasnieciem ;)
na kwasie moze i owszem ale gdyby dali rade wyjsc z domu .... ehhh .... jakas propganda znowu :)
Rzeczywiście. Perfidna reklama amfetaminy. Ciekawe kim jest z urzędu/zawodu autorka tekstu? Amfe wszyscy biorą, tu i tam, błysk w nauce, książki same wchodzą, sesja=ciorka, a na koniec zjazd perfidny, ale da się przeżyć. Nie pomyślałbym, że w wielkiej gazecie z poczytnym nakładem(czy poczytnej to nie wiem), ale nakład poczytny, ktoś będzie w taki perfidny sposób reklamował amfetaminę. To podstęp! Taki końcowy odczyt wrażeń z tekstu sesja--biorą tu i tam--zdają--konieczność--wszyscy--zjazd da się przeżyć.
"pamietaj nigdy nie wal prochu, wal kwasy po trochu, pamietaj! pamietaj! nigdy nie odmawiaj grubego blanta! gdy dilujesz bierz fanta..." Molesta Ewenement
ten artykul byl sponsorowany przez dilerow , moze redaktor (ten krot y to pisal ) diluje i szuka rynku zbytu wsrod naiwnej polskiej mlodzierzy
ja przypalałem ze 4 razy i stwierdzam że to zajebiste ścierwo nic mnie tak nie trzepło jak ten piękny proszek na foli aluminiowej
hm, folia chyba po to by ładnie działeczki rozdzielić :) aby żadnemu z dzieci nie dali za mało ;) ... bo chyba nie do palenia psyhedryny heh....
Mnie tam po fecie sie wcale lepiej nie wkuwalo. Po prostu dupe mi urywalo, ksiazka w kat, na miasto lecialem jakichs ziomow pozbierac i na dalej na impre jakas konkretna!
W zasadzie to komentarze są do pojedynczego artykułu czy do całości serwisu?... W każdym razie komentarz do "reklamy amfetaminy w Newsweeku " (dział media-humor): studiowałam dwa kierunki, jeden już ukończyłam, na drugim blisko końca. Nigdy nie miałam poprawki, średnia na jednym kierunku od 4,75 wzwyż, na drugim trochę słabsza, ale nie słaba. I nigdy nie używałam wspomagaczy do nauki, powiem więcej - ok. 3 razy w życiu uczyłam się późnym wieczorem. Kwestia priorytetów; na imprezy nie chodzę, więc mam czas na naukę. I przepraszam za ton chwalipięctwa.
Zaś jeżeli komentarz dotyczy całości (jeszcze tego nie rozpracowałam ;)), to mimo wszystko pozdrawiam. Sądzę, że amfa i zwłaszcza mocniejsze środki to równia pochyła, ale choć niczego nie próbowałam (i nie planuję, bo nie czuję się osobą całkowicie "normalną "... trigger effect itd.), z całą właściwą mi naiwnością wierzę w *możliwość* pozytywnych skutków doświadczeń psychodelicznych. Życzę Wam niepogubienia w "sztucznych rajach " - i sobie we własnym poplątanym odczuwaniu...
PS. Czy jest tu jakaś ochrona przed spamem, czy też podanie adresu mailowego grozi natychmiastowym wyłapaniem adresu przez spyboty? Niby mam dobrą blokadę spamu, ale i ciężkie przejścia z tą plagą netu, więc jestem troszku uprzedzona.