Case study: Jak zostałem przestępcą...

... czyli, jak zamknąłem sobie na zawszę drogę do pracy w policji, straży miejskiej/granicznej etc, tymczasowo w urzędach państwowych, ochronie, dużych korporacjach oraz straciłem możliwość realnego wpływania na życie w naszym kraju (nie mogę zostać posłem, prezydentem, premierem etc – chociaż spotkałem się z opinią, że wyrok już jest, wiec dopiero teraz można działać w tych tematach :)

... czyli, jak zamknąłem sobie na zawszę drogę do pracy w policji, straży miejskiej/granicznej etc, tymczasowo w urzędach państwowych, ochronie, dużych korporacjach oraz straciłem możliwość realnego wpływania na życie w naszym kraju (nie mogę zostać posłem, prezydentem, premierem etc – chociaż spotkałem się z opinią, że wyrok już jest, wiec dopiero teraz można działać w tych tematach :)  

Wersja oficjalna

Dnia **** roku pańskiego ****, podczas wieczornej przechadzki do hipermarketu (będąc juz pod wpływem alko i MJ) o godzinie 2:25 w nocy zostaliśmy zatrzymani i przeszukani na ulicy ****, gdzie odnaleziono u mnie 4 gramy zakazanej substancji z artykułu 62 kodeksu karnego ust 1 (posiadanie niewielkich ilości).

Po wykonaniu czynności operacyjnych, oskarżony dobrowolnie poddał się karze zaproponowanej przez prokuraturę:

• 3 miesiące wiezienia z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby lat 3

• grzywna w wysokości 10 najniższych stawek dziennych (10 * 30 pln)

• przepadek zarekwirowanych przedmiotów

Rozprawa odbędzie się zaocznie bez obecności oskarżonego, a o jej wyniku zostanie zawiadomiony poczta.

Oskarżony zmienił zdanie i odwołał wniosek o dobrowolne poddanie się karze – postanowił stanąć przed sadem, który wymierzył następującą kare:

• pol roku wiezienia w zawieszeniu na 2 lata

• grzywna 500 pln

• pokrycie kosztów procesu (1200 pln ponad)

• przepadek zarekwirowanych przedmiotów

 

Wersja mniej oficjalna

Podczas wieczornej przechadzki, będąc pod wypływem alkoholu oraz posiadając zakazane ustawą substancje, zostaliśmy (byliśmy w dwóch) zatrzymani przez mobilny patrol policji (6 policjantów w kabarynie).

Nie zachowywaliśmy się dziwnie, nie rozwalaliśmy niczego ani nic, szliśmy sobie po prostu ulicą ;-) Jeden z policjantów był wyższy ranga, miał chyba dwie gwiazdki na ramieniu, domyślam się, że to on był inicjatorem całej akcji.

Po krótkiej wymianie zdań, kazano nam wyjąć wszystko z kieszeni i położyć łapy na kabaryne. Po szybkiej kalkulacji doszedłem do wniosku, że jakiekolwiek matactwo nie ma szans (sześć par oczu patrzy na każdy mój ruch, trzech policjantów świeci na mnie latarkami, mam w kieszeni białą kartkę z zakazaną substancją, do tego metalową fajkę, której nie zdołałbym nigdzie schować, nawet jakbym miał na to czas).

Wyjąłem kartkę z zakazaną substancją i oświadczyłem, co znajduje się wewnątrz (z perspektywy czasu to była głupota, mogłem się wkręcać, że to dopalacze i że idziemy do marketu po etanol, bo coś słabo klepią dzisiaj...).

Po szybkiej konsultacji miedzy sobą policjanci podjęli decyzje o zabraniu nas na komendę (decyzje podjął koleś z gwiazdkami, inni się go pytali, co robimy, czy bierzemy ich, wiec myślę, że istniała szansa, że nas puszczą i gdyby nie koleś z gwiazdkami, możliwe, że tak by się stało).

Gdy było już jasne, że jedziemy na komendę, stało się wiadome, że nie będzie wesoło – ruszyła urzędnicza machina i nic jej nie zatrzyma – trza będzie beknąć za posiadanie. Posiadanie wziąłem na siebie, kumpla puszczono do domu, oświadczyłem, że jestem jedynym właścicielem suszu – po co oboje mamy mieć nasrane w papierach, jak tylko jeden może mieć?

W samochodzie zaczęło się pierwsze straszenie z strony policjantów: skąd mamy, gdzie idziemy, komu chcieliśmy to sprzedać, gdzie nasz samochód stoi, wpierdol na komendzie dostaniecie etc.

Korzystając z okazji, wymyśliłem jakąś realna historyjkę, że znalazłem to nad rzeką, jak bylem na rybach – ze to męski krzak etc. - zacząłem gadać, żeby kumpel, który siedzi kolo mnie widział, co gadać, jak nas rozdziela na komendzie i zaczną wypytywać. Tej wersji trzymałem się konsekwentnie do samego końca całej sprawy, łącznie z mową przed sądem – przewija się ona przez wszystkie papiery – i dokładnie tak powinno być.

Na komendzie

Zaczęło się pisanie papierów, notatek, dalsze wypytywania. Wszystkie papiery, jakie podpisujemy, należy dokładnie przeczytać, a o niejasności pytać policjanta, który to wypisuje – niekorzystne zapisy należy w miarę możliwości negocjować – jeśli oddaliśmy dobrowolnie zakazane przedmioty, to powinno znaleźć odzwierciedlenie w papierach – później można się powoływać na pełną współpracę z organami ścigania w trakcie całości postępowania.

Kolejne podjęte czynności to następne przeszukiwanie (łącznie bylem przeszukiwany 4-5 razy podczas całości sprawy, raz na ulicy, trzy razy na komendzie i raz na dołku), mające pewnie na celu psychiczne zmęczenie – w końcu nikt nie lubi, jak się zaburza jego prywatna przestrzeń – wszystkie służby tak robią z zatrzymanymi ;-)

Wywiadowcy....

Kolejna czynność to przewiezienie na dołek – rano wywiadowcy przejmują delikwenta, wiozą skutego do miejsca zamieszkania (nie zameldowania! jeśli jest np. w innym województwie lub innym mieście – jeśli są w tym samym, to mogą pokusić się o przeszukanie obu – ale muszą mieć na to zgodę komendanta i jego pieczątkę na nowym papierku – z nowym adresem -> to już trochę zachodu, żeby dostać zgodę na przeszukiwanie obu mieszkań, zawsze można próbować się wywinąć z tego, że nie mieszkamy, nie bywamy, zero kontaktu z rodziną bo coś tam, coś tam ;))

Każdy lokator mieszkania, które zostało przeszukiwane, został zabrany na komendę celem składania zeznań!

Kolejna czynność to powrót na komendę i rozmowa z wywiadowcami – strasznie więzieniem, telefonem do zakładu pracy i szkoły etc, próby wymuszenia przyznania się do wprowadzenia w obrót zakazanych substancji, pytanka w stylu “jak długo palisz?”, “od kogo bierzesz?”, “kto handluje?”, “kto sprzedaje?” itp.

Ogólnie nie ma konieczności z nimi nawet rozmawiać – możemy odmówić składania zeznań [co może skutkować kolejnymi przerwami w przesłuchaniu na przemyślenie sprawy w celi, w nieskończoność nie mogą jednak nikogo trzymać - przyp. hr]. Jedyne co musimy podać na każde wezwanie, to dane z dowodu i zawód.

Po kilku godzinnej (2-3h) pogadance, zostałem zaprowadzony do miłej Pani, bardziej urzędniczki, niż policjantki, z którą już w normalnej atmosferze spisuje się protokół przesłuchania [i można już wsadzić sznurówki do butów, mogą jeszcze strzelić fotki i wziąć odciski, choć w tej sytuacji służby pominęły ten punkt programu - przyp. hr.]

Po wypuszczeniu

Kolejne czynności, które są wykonywane to odpytywanie w bazie skazanych, czy figuruje, wyprawa do miejsca zameldowania celem przeprowadzenia wywiadu środowiskowego, wymiana papierów miedzy prokuratura a sądem, wysyłanie listów na adres do korespondencji podejrzanego.

W tym momencie można składać wnioski do sadu, np. o warunkowe umorzenie postępowania karnego. Po pół roku od zatrzymania jest w końcu wezwanie na rozprawę, która trwa raptem 15 minut. Wyrok (zazwyczaj mniejszy niż wnioskował prokurator) i 3 tygodnie później (po uprawomocnieniu się wyroku) - zaczyna płynąc czas zawieszenia wykonania kary ;-)

Po zakończeniu okresu próby czekamy pół roku i mamy czyste papiery z automatu (następuje tzw. zatarcie skazania) – można śmiało iść do sądu o zaświadczenie o niekaralności, które będzie czyściutkie [kosztuje 50 zł, ale za to ma dużo pieczątek - przyp. hr], oraz możemy publicznie oświadczać (nawet przed urzędami wszelkiej maści), ze nigdy nie byliśmy karani.

Podsumowanie

Wszystko, co powiesz, może zostać wykorzystane przeciwko tobie! (lub na twoja korzyść)!! Każde słowo oraz stwierdzenie znajduje się w notkach służbowych i dokumentach, które każda kolejna osoba zajmująca się sprawa widzi i zapoznaje się z nimi.

Od momentu, gdy zostaliśmy wsadzeni do kabaryny, do słów które wypowiedziałem w sądzie – wszystko jest zapisane i w każdej chwili może zostać użyte [patrz dokumentacja obok - przyp. hr.].

Moim zdaniem należy iść na “współpracę” i pilnować aby wszystko było w papierach – opowiadać w miarę realne historyjki, okazywać na zadanie wszystko czego chcą (lepiej żeby było napisane ze oddal dobrowolnie niż ze znaleziono w wyniku przeszukania – jest później o czym rozmawiać z sędzią i co pisać w podaniach o umorzenia).

Warto wynieść wszystko co związane z MJ z domu – stare fifki, archiwalne numery Spliff'a ;-), puste woreczki strunowe, wagi elektroniczne, wszystko co może zostać dowodem i być wykorzystane przeciwko nam.

Warto również z góry ustalić sobie historyjkę skąd mam – czyli gdzie znalazłem ;-) wybrać jakieś znane sobie miejsce, które jesteśmy w stanie dokładnie opisać – bo będą o to pytać z 10 razy i twardo trzymać się tej wersji, choćby nie wiem co! Decyzje i tak podejmuje sad, przed którym możemy odwołać wszystko co powiedzieliśmy i rozpocząć nowa historyjkę.

Koledzy, znajomi, domownicy, lokatorzy – każdy z nich, jeśli znajdzie się w sytuacji, że będzie musiał zeznawać, musi mówić, że nic nie wie, nic nie widział, nie słyszał i jest w ogóle zdziwiony całą sytuacją – nigdy nie podejrzewał osoby XX o takie rzeczy. Musi tak mówić choćby nie wiem, jak idiotycznie to wyglądało – w stylu złapano was w dwóch, a kolega mówi, że nic nie wiedział o zawartości Twojej kieszeni ;-) Jeśli policja/prokuratora nie znajdzie żadnych dowodów przeciwko twojej wersji (a wiec również zeznań wezwanych świadków) sąd musi wziąć twoja wersję zdarzeń, jako obowiązującą, niezależnie od tego, jak naiwna by ona nie była!!!!!

Policja i prokuratura tak naprawdę nic o tobie nie wiedzą – tylko tyle, ile masz napisane w dowodzie osobistym. Jakiekolwiek odpytanie urzędu skarbowego o pracodawce lub dochody, uczelni o to, czy podejrzany jest studentem, czy nie, czy kontakt z jakakolwiek instytucją nie wchodzi w grę – aby to zrobić, potrzebna jest zgoda szefa jednostki, trzeba napisać masę papierów i wniosków, które muszą być dobrze uargumentowane, nikt nie będzie tego robić za kilka gram MJ.

W moim przypadku np. podałem fikcyjne uposażenie (zawsze mówić najniższa krajowa albo udawać studenta!!! sąd bierze to pod uwagę podczas ustalania grzywny i kosztów procesu!!!) oraz oświadczyłem, że jestem zatrudniony w firmie, z której zwolniłem się 2 lata wcześniej! Mimo ze od 2 lat mam umowę na czas nieokreślony gdzie indziej, ani policji, ani prokuraturze nie udało się tego ustalić i w akcie oskarżenia widnieje stara firma ;-)

Warto jeszcze pamiętać o “sztuczkach” wywiadowców – dobry i zły glina to standard ;-) Do tego zadawanie sprzecznych z wcześniejszymi zeznaniami pytań w stylu: “a wiec zdarzyło się to na ulicy Cyryla tak?” - chociaż po raz 10 powtarza mu się ze to była ulica Metodego.

To chyba na tyle ;-) Powodzenia w walce i nie dajcie się złapać ;-)

Komentarz [H]yperreala

Korzystając z przysługujących praw, autor wykonał fotokopię (zdjęcia, ksero w sądzie kosztuje 1 pln za stronę!) wszystkich dokumentów związanych z zatrzymaniem - od notki funkcjonariusza, po wniosek do sądu o wykonanie fotokopii (notki funkcjonariuszy, zaświadczenia o przeszukaniu, legalizacje przeszukań przez prokuratora, raport biegłego z badań znalezionych substancji, wnioski o warunkowe umorzenia postępowania etc). Obok publikujemy *całą dokumentację* opisanej sprawy (w sumie za kilka gram zioła udało się urzędnikom wygenerować porządne kilkadziesiąt stron akt). Autor usunął jedynie dane umożliwiające identyfikację osoby lub sprawy.

Polecamy również zapoznać się z artykułem Dlaczego nie warto poddawać się karze.

Autor mieszka poza granicami Polski.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

No nie mogę kurwa. Koleś nie dość, że dał się złapać to jeszcze go skazali przykładnym wyrokiem pół roku (!) i musi zapłacić niezłą sumkę na rzecz skarbu państwa, które mu taką przygodę zafundowało, a on uważa, że odniósł sukces w walce o swoje prawa i publicznie się tym chwali. Normalnie żenada. Jak się pytam co tego rodzaju artykuły robią na hyperrealu. Chyba, że mam to traktować jako poradnik pod tytułem "Jak się masz nie zachowywać jak cię złapią - ku przestrodze". Co ja mam podziwiać gościa i bić mu brawa za to że nikogo nie sprzedał ? To chyba nie jest jakiś ponadludzki wyczyn. A może mam go podziwiać za to w jaki sprytny sposób przechytrzył niezbyt inteligentnych funkcjonariuszy, gdy go pytali skąd ma. No nie wiem bez kitu co mam o tym artykule myśleć. Dziwne jakieś to dla mnie.

Anonim (niezweryfikowany)

boże jak mnie irytują takie figury jak ty,

nie wszyscy mieli kiedyś styczność z całym tym syfem chodzi mi o komisariaty, przesluchania ogolnie o policji, wedlug mnie bardzo dobrze że ktoś naświetlił jak to mniej więcej wygląda gdy kogoś przyłapią .

Komuś napewno się przyda pozdrawiam

 

i prosze o wiecej artykołów bo ostatnio coś ubogo..

Anonim (niezweryfikowany)

To jest prawda, nie każdy zna się na tych sprawach, ja naprzykład wogóle nie znałem się na funkcjonowaniu policji, prokuratury, byłem zerem. Paliłem trawę, mogłem się oczywiście dowiedzieć co mówić jak się zachować w razie czego ale przez tyle czasu było spokojnie, żadnego sprawdzania przez policje. No i niestety pewnego dnia randomowe przeszukanie i pech jakich mało i znaleźli to co miałem przy sobie, wystraszony i zgubiony postanowiłem powiedzieć całą prawdę. I to był mój błąd za który okropnie żałuje, nic nie mogę z tym zrobić mnóstwo osób beknie za moje zeznania, a ja nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Dlatego warto wiedzieć co mówić, warto... Nawet Pani prokurator śmiała się ze mniie trochę że aż tyle zeznałem. I na ch**?

Anonim (niezweryfikowany)

Podpisuję się obiema rękami za kolegą nade mną. Zawsze jakiś troll musi się zabrać za komentowanie, sam nie miałem nigdy do czynienia, zainteresował mnie temat a na dodatek bardzo miło mi się czytało. Pozdrawiam autora.

Anonim (niezweryfikowany)

No tak, ale kiedy to było? Przed czy po nowelizacji ustawy? Podobno prokuratura miała takie sprawy umarzać - nieprawdaż?

Szczególnie, że te 4 gramy zostały uznane jednak za niewielką ilość.

 

PozdrAwiam - Psilozof

syncro

To było przed zmianami w prawie, chociaż nie tak bardzo dawno, już za PO ;)

Anonim (niezweryfikowany)

żygam państwem i jego nazistowskimi prawami !

Anonim (niezweryfikowany)

Po kiego niósł do hipermarketu 4 gieta? Jak idę na miasto do dżoint w kieszeń i tyle a nie jakieś worki i metalowe lufki!

Mogłeś to inaczej rozegrać ziomek..

Anonim (niezweryfikowany)

Zatrzymania, przesłuchania, tony korespondencji, wywiady środowiskowe, postępowania, procesy, wyroki, kilogramy makulatury i dziesiątki godzin pracy wielu ludzi przy jednej sprawie dot. posiadania 4g suszu rośliny, to wszystko za nasze pieniądze. Szlag mnie trafia. W tym kraju paranoja nakręca paranoję, żal na to patrzeć. 

Anonim (niezweryfikowany)

MARI.C.HUANA

Smutni Panowie mogli by się kiedyś nauczyć ortografii.

już kiedyś widziałem na rozprawie pięknie wkomponowane w akt oskarżenia określenie męskich genitaliów napisane przez H, Ó oraz J

Anonim (niezweryfikowany)

jak miales to w papierku to mogles szybko nawet, na ich oczasz, polknac

Zajawki z NeuroGroove
  • Pozytywne przeżycie
  • Zolpidem

Nastawienie: dobre, lekkie podniecenie, ciekawość. Miejsce: dom, strych. Czas: wczesny wieczór. Oczekiwania: doświadczenie halucynacji i czegoś jeszcze, niczego konkretnego.

Wróciłem z krótkiego spaceru do domu. Wszedłem do kuchni i otworzyłem opakowanie orzeszków ziemnych w skorupce paprykowej. Tata przyniósł 3 piwa do domu, więc żartowałem sobie, że możemy razem wypić XD Moi rodzice są ogólnie przeciwko temu, żebym pił alkohol więc oczywiście się nie zgodził (pazera). Zresztą jestem jeszcze niepełnoletni, więc co w tym dziwnego. Ostatnio jak byłem na wizycie u psychiatry zmienił mi leki (na przewlekłą chorobę) na inne, bo dostałem reakcji uczuleniowej. Po prostu wysypało mnie pryszczami na całym ciele.

  • Grzyby halucynogenne

Cała rzecz zaczęła się wieczorem około 22 w niedziele... Miałem przygotowane około 60 grzybków z czego zjadłem 40,resztę zostawiając na później w razie braku efektów.:)) Zdecydowałem się tripować w domu jako miejscu bezpiecznym i komfortowym...

  • Marihuana
  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Nastawienie: dobre grupka kumpli Set: w miare okej zajarany że się upale Nastrój: przyjemny Myśli i oczekiwania: dość wysokie Setting: Natura do okoła śpiewające ptaki

Godzina koło 14 – dzień jak codzień w wakacje – obudziłem się i nie wiem co ze sobą zrobić. Zjadłem śniadanie i wyszedłem na miasto. Zobaczyłem 100zł w portfelu – na coś wydać je trzeba, i tak w moich rękach znalazły się 2g. Zadowolony wróciłem do domu było koło godziny 16, napisałem do kumpli z propozycją spotkania się i upalenia. Wszyscy się zgodzili.

  • Dekstrometorfan

Nazwa substancji: Dekstrometorfan


Dawka: 450 mg przy wadze 70 kg


Doświadczenie: dxm,ganja,gałka,efedryna,tabaka no i oczywiście etanol





To było moje drugie spotkanie z dxm, chociaż to pierwsze było bardzo lightowe(jedynie 150 mg).

randomness