Szalikowcy na amfie

Nawet zwycięstwo nie upaja tak jak narkotyki. Bossowie gangów przejmują kontrolę nad stadionami.

Alicja

Kategorie

Źródło

Życie Warszawy

Odsłony

3338

Nawet zwycięstwo nie upaja tak jak narkotyki. Bossowie gangów przejmują kontrolę nad stadionami.

Co piąty kibic przychodzi na mecze piłkarskie odurzony narkotykami. Potwierdzają to badania przeprowadzone podczas ostatniego meczu Legii z Wisłą pod stadionem przy Łazienkowskiej.

Wyniki sondażu przeprowadzonego na Łazienkowskiej są porażające. Aż 22 proc. kibiców regularnie dopinguje swoją drużynę na haju. Najpopularniejsza wśród nich jest amfetamina, którą wspomaga się 18 proc. szalikowców. Dwa proc. kibiców sięga po marihuanę, tyle samo po ecstasy.

Sondaż przeprowadzony w sobotę na Łazienkowskiej to część ogólnopolskich badań realizowanych od dwóch lat przez naukowców z Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku. W sobotę o narkotyki zapytali zwolenników Legii. Wielu z nich kilka godzin później zdemolowało Stare Miasto. – Nasi studenci rozmawiali z około stu szalikowcami. Większej liczby nie zdążyli przepytać, bo zrobiło się już zbyt gorąco – mówi dr Mariusz Jędrzejko w WSH w Pułtusku.

Naćpane trybuny

– Narkotyki stają się coraz większym problemem polskich stadionów. Z badań prowadzonych przez naukowców Wyższej Szkoły Humanistycznej wynika, że przyjmowanie narkotyków wśród szalikowców wzrosło od 2004 r. dwukrotnie. Narkotyki wypierają już ze stadionów alkohol – twierdzi dr Jędrzejko.

W ostatnią sobotę na pytanie, czy kiedykolwiek zażyli narkotyki, 64 proc. kibiców Legii odpowiedziało twierdząco. Dwa lata takiej odpowiedzi udzieliło 49 proc. szalikowców.

Niemal co trzeci ze stałych bywalców stadionowych trybun (31 proc.) przyznaje się do zażycia narkotyków w ciągu ostatniego miesiąca. Według badań, kibice piłkarscy sięgają po narkotyki dwukrotnie częściej niż inne zagrożone tą plagą środowiska warszawskie.

Naukowcy WSH prowadzili swoje badania wśród kibiców piłkarskich nie tylko w Warszawie, ale również na Górnym Śląsku, w Łodzi i Krakowie. Potwierdzają one to, o czym alarmują coraz częściej policjanci i socjolodzy zajmujący się szalikowcami. W tej coraz bardziej agresywnej subkulturze narkotyki zdobywają sobie trwałe miejsce, jako czynnik pobudzania do brutalnej aktywności.

Jednak choć coraz więcej powodujących burdy bandytów mieniących się kibicami znajduje się pod wpływem narkotyków, nie można ich za to pociągnąć do odpowiedzialności. – Osoby zatrzymane podczas zajść po meczu Legii z Wisłą przebadano alkomatem, jednak nie poddano ich badaniom na obecność narkotyków – potwierdza rzecznik stołecznej policji nadkom. Mariusz Sokołowski.

Dilerzy pod stadionami

Zdobycie narkotyków przed meczem nie jest żadnym problemem. Przed stadionami warszawskiej Legii i Polonii porcję amfetaminy można kupić za 8-15 złotych. Papierosy z marihuaną sprzedawane są tam po 4-5 złotych za sztukę. Przed ostatnim meczem na Łazienkowskiej tabletki ecstasy sprzedawano za 8-10 złotych. Chętnych nie brakowało.

Narkotykowy biznes pod stadionami już dawno zmonopolizowały duże warszawskie grupy przestępcze. Szalikowcami lokalnych drużyn zainteresował się najpierw „Pruszków”, a później „Mokotów”.

­ To zawsze był bardzo dobry rynek. Kibole kupowali głównie marihuanę i amfetaminę. Zielę palone było na meczach, a amfę „wrzucano” przed zadymami, aby dodać sobie animuszu ­ opowiada S., który w latach 1998-2001 zaopatrywał kilku stadionowych handlarzy narkotykami.

Według naszych informacji, jednym z czołowych dostawców amfetaminy dla szalikowców Legii jest Robert S., młody członek gangu pruszkowskiego. Mężczyzna stworzył własną siatkę dilerów działających przed stadionem i na kilku warszawskich osiedlach. Klientami są głównie nastoletni kibice.

Kibole na żołdzie gangów

Od kilkunastu miesięcy bardzo mocno swoją obecność wśród stadionowych chuliganów zaakcentował gang mokotowski i grupa Rafała Skatulskiego ps. Szkatuła. Ten ostatni sam często bywał na stadionie przy ul. Łazienkowskiej. Jedną z grup jego silnorękich stanowią chuligani chętnie występujący – niestety – w barwach Legii.

Współpraca pseudokibiców z najgroźniejszymi gangami ma swoją wieloletnią tradycję. ­ Jedna z ważniejszych postaci z półświatka kibiców była na usługach naszego człowieka, „Nastka”. Kiedy trzeba było zrobić demonstrację siły lub zaszkodzić komuś, kto nam nie płacił, wtedy wysyłało się tam gówniarzy, którzy robili burdę jako pseudokibice. Za te akcje ich szef dostawał pieniądze i mógł się za darmo stołować w kontrolowanych przez nas lokalach ­ opowiada Jarosław S. ps. Masa.

Źródło: Życie Warszawy

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)

Komentarze

scream (niezweryfikowany)
no to nieźle, nagonki na pseudokibiców i nagle odkryli amerykę. przecież naszurani kibole to norma, wystarczy zaryzykować - wyjść na miasto po meczu i popatrzeć na te mordy... brrr. szkoda tylko, że nie piszą o alkoholu, który pije conajmniej 50% szalikowców. nawet się z tym nie kryją przed policją - no ale gdyby policja zaczęła wtryniać im mandaty to zamieszki byłyby murowane... z drugiej strony daje im to poczucie bezkarności.
Anonim (niezweryfikowany)
Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku
Anonim (niezweryfikowany)
jestem ciekaw kto przprowadzil ta ankiete.Ale jestem pewien ze 18% kibicow nie wali fety , moze pali ziolo a 2% wciaga.Zreszta i tak nie wierze w te ankiety
Anonim (niezweryfikowany)
Niestety ja bym stawial na 90% na alhokolu
Anonim (niezweryfikowany)
"Papierosy z marihuaną sprzedawane są tam po 4-5 złotych za sztukę." Fajnie wiedziec że takie coś jest wogóle w sprzedazy... nigdy nie słyszałem ani nie widziąłem zeby ktoś sprzedawał odrazu skręcone lolki i to w dodatku tak tanio
Anonim (niezweryfikowany)
to cos slaby z ciebie palacz...pozdro
Anonim (niezweryfikowany)
słaby jak słaby- nigdy nie słyszałem zeby ktoś sprzedawał skręcone gibony (skąd masz niby wiedziec ile w tym lolku jest tytoniu a ile zioła???) ja tam kupuje tylko samry i sam se kręce lolki pzdro
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne
  • Pierwszy raz

Podróż odbyłem sam w głównej mierze odbywała się ona w domu, jednak opisuję tutaj również doświadczenie po wyjściu na zewnątrz. W dniu brania grzybów byłem nieco zmęczony i senny, a mój humor był neutralny. Byłem jednak w stanie podniecenia faktem, że będę brał grzyby.

Moja podróż odbyła się raczej spontanicznie, gdyż tego dnia nie planowałem tripować i chciałem poczekac, aż grzyby się wysuszą. Ciekawość wzięła jednak górę. 

O godzinie (około) 20:30 zjadłem pierwsze (świeże) grzybki Psilocybe Cubensis "Colombian". Dokładnej gramatury nie znam, ponieważ nie miałem w domu wagi. Po upływie około 30 minut nie odczuwałem żadnych efektów, więc postanowiłem dorzucić jeszcze kilka. Efekty nie przychodziły. Podejrzewam, że to przez fakt, ze tego dnia zjadłem całkiem sporo jedzenia.

  • LSD-25
  • Pierwszy raz

Ja, sam. Zbliża się zmrok. Gdzieś w polach, na dróżce niedaleko lasu. Chęć zjednoczenia się z naturą, duchowego oczyszczenia, głębszego poznania swoich problemów, i stania się lepszym sobą. Warunki atmosferyczne: zimno, wije lekki wiatr, słoneczko powoli zmierza ku zachodowi. Ja, ubranie, rower, słuchawki, gumy do żucia- nawet wody nie zabrałem ;) Nastawienie umysłu- również nie idealne, miałem troszkę dziwnych myśli i lęku.

Heja, jest to mój pierwszy trip raport na tej stronie, również pierwsze spotkanie z tymi prawdziwszymi psychodelikami ;) Więc proszę o wyrozumiałość i ewentualne poprawienie. Też jak widać set and setting nie było najlepsze, więc nie będzie to doświadczenie rodem lotu w kosmos, nie mniej jednak starałem się zassać całą wiedzę, jaką kwas ma mi do przekazania.

 

  • Amfetamina
  • Benzydamina
  • Dekstrometorfan
  • Etanol (alkohol)
  • Gałka muszkatołowa
  • Grzyby halucynogenne
  • Kodeina
  • Kofeina
  • Marihuana
  • MDMA (Ecstasy)
  • Mefedron
  • Pentedron
  • Przeżycie mistyczne
  • Pseudoefedryna
  • Tabaka
  • Tytoń

zajebisty nastrój, oczekiwanie na wcześniej niedoświadczone halucynacje wizualne, rodzice w domu

Wydarzenie miało miejsce z piątku na sobote 16-17 grudnia, poszedłem do apteki po 3 paki tantum rosy, jako, że nie chciało mi się czekać z dojściem do domu,  wsypałem całość(start 19;30) do pół litrowej butelki wody, nie bez problemów wypiłem cały roztwór. Zgarnąłem 2 ziomków, po czym ruszamy do mnie. Jakieś 500 metrów od klatki zaczynam czuć lekkie otłumienie, ale i radość, czułem się jakby trochę podpity. Wchodzimy do domu, matula robi kawkę, a ja z kolegami słuchamy muzy i rozmawiamy.  W pewnym momencie(start+1.5h) wpatrując się w komputer machnąłem ręką do kolegi

  • Marihuana
  • Uzależnienie

Pierwszy raz

randomness