Wyprodukował tony amfetaminy, korzystając z policyjnego opracowania

Jańcio Chemik uważanyprzez policję za jednego z najlepszych producentów amfetaminy w polskim półświatku, zasłynął tym, że organizując nielegalne laboratoria, korzystał m.in. z opracowania „Nielegalne laboratoria narkotykowe”, wydanego przez szkołę policyjną w Szczytnie. Ukrywając się przed stróżami prawa, kolejną fabryczkę uruchomił w ciężarówce, którą jeździł po Polsce.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

TVP.INFO
Rafał Pasztelański

Odsłony

3387

Blisko trzy tony amfetaminy w ciągu czterech lat miał wyprodukować Krzysztof J., nazywany Jańciem Chemikiem. Gangster zasłynął tym, że organizując nielegalne laboratoria, korzystał m.in. z opracowania „Nielegalne laboratoria narkotykowe”, wydanego przez szkołę policyjną w Szczytnie. Ukrywając się przed stróżami prawa, kolejną fabryczkę uruchomił w ciężarówce, którą jeździł po Polsce. Portal tvp.info dotarł do aktu oskarżenia w tej sprawie.

Jańcio Chemik uważany jest przez policję za jednego z najlepszych producentów amfetaminy w polskim półświatku. To on, zdaniem śledczych z warszawskich „pezetów”, zorganizował największe w Polsce laboratorium narkotykowe, które zlikwidowano w czerwcu 2012 r. w miejscowości Czarny Las pod Grodziskiem Mazowieckim. Z wyjaśnień osób, które pomagały mu w narkobiznesie, wynika, że w ciągu czterech lat Krzysztof J. wyprodukował co najmniej trzy tony amfetaminy. Taka ilość towaru w sprzedaży detalicznej warta jest ok. 300 mln zł.

Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko Krzysztofowi J. Mężczyzna odpowie za kilkadziesiąt przestępstw, w tym za założenie laboratorium w Czarnym Lesie w 2012 r., mobilnej wytwórni amfetaminy, posiadanie narkotyków i broni, w tym maszynowej, a także posługiwanie się fałszywymi dokumentami.

Rekordowa wpadka

42-letni Krzysztof J. jest z zawodu elektrykiem, choć oficjalnie pracował jako operator maszyn budowlanych. Nie wiadomo, kiedy zainteresował się chemią, zwłaszcza produkcją amfetaminy. Nie ma jednak wątpliwości, że nowy zawód przyniósł mu sławę w półświatku i ogromne zyski. – J. to nie tylko bardzo dobry chemik, ale przede wszystkim świetny organizator. Facet cały czas szukał nowych metod produkcji. Ba, dokształcał się, czytając naukowe opracowania dotyczące produkcji amfetaminy, które pojawiały się np. w kwartalniku „Problemy Kryminalistyki”, wydawanych przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji – opowiada jeden ze śledczych.

W drugiej dekadzie XXI wieku Jańcio Chemik współpracował ze Sławomirem W., uważanym za jednego z największych handlarzy narkotyków w Polsce. Właśnie dla niego miał zarządzać produkcją amfetaminy na terenie jednej z posesji w Czarnym Lesie. Policjanci uznali tę manufakturę za największą odkrytą w Polsce. Wpaść na jego trop mieli przypadkowo.

Z informacji operacyjnych wynikało, że gang Sławomira W. szykuje się do przywiezienia dwóch ton półproduktów do wytwarzania amfetaminy i BMK. Okazało się, że na terenie posesji, do której nieświadomi przestępcy doprowadzili policję, odkryto sześć kompletnych linii produkcyjnych amfetaminy i BMK. W magazynach przestępcy zgromadzili 12 ton prekursorów narkotykowych, ponad 13 kilogramów amfetaminy, 6 kg kokainy oraz niewielkie ilości kilku różnych narkotyków i substancji odurzających.

Arsenał

Policjanci byli w szoku, nie tylko z racji ogromnych ilości prekursorów, ale także gdy znaleźli sejf gangsterów. Ukryto w nim sporą fortunę: dziesiątki tysięcy złotych, euro i dolarów oraz komplety fałszywych dokumentów. W jednym z pomieszczeń funkcjonariusze ze zdziwieniem natrafili na opracowanie „Nielegalne laboratoria narkotykowe” wydane przez Wyższą Szkołę Policji w Szczytnie.

Gangsterzy musieli się bać konkurencji, bo w magazynie zgromadzili też 10 sztuk broni, w tym kilka pistoletów maszynowych i ponad 800 sztuk amunicji. Niektóre pistolety były wyposażone w profesjonalne tłumiki. Wszystko za sprawą kombinacji, jakich dopuszczał się Sławomir W. w półświatku. – Jako że wywodził się z Pruszkowa, grupa ożarowska, na terenie której działał, była przekonana, że jest związany właśnie z „pruszkowskimi”. Ci zaś uważali, że jest człowiekiem „Ożarowa”. Gdyby wiedzieli, jaka jest prawdziwa skala jego interesów, z pewnością musiałby oddawać znaczną część swoich zysków innym grupom – opowiada jeden ze śledczych.

Jakby na deser na posesji w Czarnym Lesie odkryto setki litrów spirytusu bez akcyzy oraz dwa częściowo rozebrane samochody pochodzące z kradzieży i części do aut.

Amfamobile

Krzysztof J. uniknął zatrzymania w Czarnym Lesie. Od razu zaczął się ukrywać. Posługiwał się fałszywymi dokumentami. Był na tyle bezczelny, że używał dowodu wystawionego na mężczyznę, który zmarł kilka lat wcześniej. Kilka razy zatrzymała go drogówka, raz został ujęty za pijacką rozróbę w Zakopanem. Wywinął się ze wszystkich tych kłopotów.

Jańcio Chemik wpadł dopiero 23 listopada 2016 r. Wtedy to w miejscowości Bramki koło Błonia funkcjonariusze CBŚP odkryli kolejne laboratorium urządzone przez Krzysztofa J. To jednak nie była klasyczna gangsterska manufaktura. J. wpadł na genialny pomysł. Przerobił naczepę ciężarówki na profesjonalne laboratorium z dwiema liniami technologicznymi. Wystarczyło podłączyć do niej wodę i prąd, aby produkcja mogła ruszyć pełną parą. Po wytworzeniu kilkudziesięciu kilogramów amfetaminy „fabryka na kołach” jechała w inne miejsce. Podczas oględzin technicy odnaleźli taką ilość sprzętu, że można by z niego zmontować sześć kolejnych linii technologicznych.

Posesja, na której parkowało mobilne laboratorium, była jednocześnie magazynem. Na miejscu znaleziono ponad tonę odczynników chemicznych. W jednym z pomieszczeń znajdowała się suszarnia narkotyku. Termowentylatory osuszały 18 kg gotowego produktu. Narkotyk był tak wysokiej czystości, że – zdaniem policjantów – z każdego kilograma można było zrobić do 5 kg produktu sprzedawanego przez dilerów. Na terenie posesji znaleziono także 2 kg marihuany, ponad 300 g kokainy i 2,5 tys. tabletek ecstasy. Policjanci przejęli także dwie limuzyny marki BMW i Volvo oraz 150 tys. zł w gotówce.

Oceń treść:

Average: 8.8 (9 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Przeżycie mistyczne

domek w lesie, nastawienie na doznania mistyczne, ukochana osoba jako współpodróżnik, kot i dwie osoby dbające o bezpieczeństwo w pobliżu

To miała być nasza druga przygoda z kwasem, ale pierwsza poważna. Poprzednia próba niecałe pół roku wcześniej była delikatna, nieśmiała i choć bardzo udana, to jednak czuliśmy, że to nie był Kwas przez duże K. Wzlecieliśmy wtedy na 100 µg ponad atmosferę, a chcieliśmy lecieć poza galatyki i poza znany nieboskłon. Uznaliśmy, że majówkowy wyjazd do domku w lesie będzie doskonałą okazją do głębokiego zaznania swojej Jaźni i swojego Wszechświata.

  • Bad trip
  • Kannabinoidy

Nastawienie do palenia jak zawsze dobre, ale czułem lekkie poddenerwowanie, nastrój dobry. Działo się to w parku miejskim, sporo w nim ludzi, pogoda genialna - bardzo ciepło, zero wiatru i chmur.

Zacznijmy może od tego, że cały trip spędzony był z moją lubą, którą tradycyjnie nazywać będę "X". W ramach wstępu wspomnę również o tym, iż za każdym razem po paleniu czułem się genialnie, opisywana przeze mnie sytuacja jest moim pierwszym (a był to mój +/- 30 raz) negatywnym wspomnieniem z tą substancją.

  • Lobelia Inflata
  • Lophophora williamsii (meskalina)
  • Marihuana
  • Szałwia Wieszcza


trip1:

 


Spalono 1,2 g mieszanki (stosunek 1:1) Lobelia Inflanta i Ganjii (a
jednak :)). Nastepnie 40 mg SD i 3,2 g wysuszonego i skruszonego Peyotla
(biedaczek zmarl dwa dni temu, zostalolo jeszcze 6 roslin o ktore bardzo
dbam, no i San Pedrosy sztuk 6, wielkie jak.... niewazne jak co wielkie :)).

 

  • Ayahuasca
  • Ruta stepowa

Pusty salon meblowy, będący jeszcze wcześniej restauracją. Noc, brak światła, muzyka Carbon Based Lifeforms.

14.05.2008

Jest to wspomnienie podróży, którą odbyłem jakoś w styczniu tego roku. Było to najsilniejsze psychodeliczne doświadczenie, jakiego miałem okazję doświadczyć.