"Wszywka" na alkoholizm? Terapeuci uzależnień są jednogłośni

"Wszywki" popularnie nazywane "esperalem" nie są skutecznym rozwiązaniem terapeutycznym, ale dla prywatnych gabinetów to wciąż świetny interes. "Zaszycie" się kosztuje od 500 do ponad 700 zł. A chętnych nie brakuje.

Tagi

Źródło

Medonet
Edyta Brzozowska

Komentarz [H]yperreala

Tekst stanowi przedruk z podanego źródła - pozdrawiamy serdecznie! Wszystkich czytelników materiałów udostępnianych na naszym portalu serdecznie i każdorazowo zachęcamy do wyciągnięcia w ich kwestii własnych wniosków i samodzielnej oceny wiarygodności przytaczanych faktów oraz zawartych tez.

Odsłony

1110

"Wszywki" popularnie nazywane "esperalem" nie są skutecznym rozwiązaniem terapeutycznym, ale dla prywatnych gabinetów to wciąż świetny interes. "Zaszycie" się kosztuje od 500 do ponad 700 zł. A chętnych nie brakuje.

"Esperalem" do dziś potocznie nazywa się każdą wszywkę, którą w gruncie rzeczy jest disulfiram — to chemiczna, a zarazem handlowa nazwa czynnej substancji Preparat stanowi rodzaj potężnego straszaka, który nie pozwala się napić — mówi Bartosz Piskozub, szef Ślężańskiego Centrum Terapii, gdzie trafiają pacjenci z problemami uzależnienia Zdarza się, że niektórzy uzależnieni od alkoholu ludzie wszywkę po prostu wydłubywali sobie nożem lub widelcem — podkreśla Paweł Klimas, psycholog i terapeuta uzależnień

Jeśli wpisać w wyszukiwarkę internetową hasło "esperal", ukazuje się niemal 450 tys. podpowiedzi. To głównie reklamy gabinetów lekarskich i placówek, które wykonują zabiegi popularnie nazwaną "wszywką".

Ogłoszenia wprowadzają czytających w błąd, ponieważ produkt o nazwie esperal przedsiębiorstwo farmaceutyczne Polfa przestało produkować w 2008 r. Jednak esperalem do dziś potocznie nazywa się każdą wszywkę, którą w gruncie rzeczy jest Disulfiram (to chemiczna, a zarazem handlowa nazwa czynnej substancji).

– Preparat ten zaburza metabolizm alkoholu w organizmie. Hamuje działanie dehydrogenazy aldehydowej, przez co utrudnia utlenianie aldehydu octowego do mniej szkodliwego kwasu octowego. Kumulujący się w organizmie aldehyd octowy powoduje objawy zatrucia, to tzw. reakcja disulfiramowa – tłumaczy Paweł Klimas, psycholog i terapeuta uzależnień. W leczeniu choroby alkoholowej Klimas ma wieloletnie doświadczenie i opowiada, że niektórzy ludzie zaraz po "zaszyciu" bardzo szybko radzili sobie z wszywką.

Wszywka nie leczy z choroby alkoholowej

– Niektórzy uzależnieni od alkoholu ludzie esperal po prostu wydłubywali sobie nożem lub widelcem. Zdarza się, że pacjenci zaraz na drugi dzień po wszyciu zgłaszali się lekarza, aby tę wszywkę wyjąć. Jeszcze inni odliczają dni, a tym samym budują napięcie wywołujące głód alkoholowy. Czekają przepisowych osiem miesięcy, by wreszcie znów napić się alkoholu – relacjonuje psycholog. Przy okazji wymienia groźne dla zdrowia następstwa, które mogą mieć w takiej sytuacji miejsce.

– Rośnie ciśnienie tętnicze, występują kołatania serca, nudności, wymioty. W skrajnych przypadkach może wystąpić zawał serca, zatrzymanie krążenia, co oznacza śmierć. Jednak sama wszywka nigdy nie wyleczy z choroby alkoholowej, jej działanie nie jest lecznicze. Bazuje na strachu — podkreśla Klimas.

Aż przestanie działać

Terapeuci zgodnie twierdzą, że wszywka, popularnie nazywana esperalem, na pewno nie jest metodą, która wyleczy z choroby alkoholowej. Jednak pomaga wytrzymać w trzeźwości choćby kilka dni.

– Bez podjęcia leczenia osoby uzależnione po prostu sobie nie poradzą. Tylko terapia może pomóc uwolnić się od nałogu — zaznacza terapeuta.

Często się bowiem zdarza, że bazując tylko na "wszywce", uzależniony niecierpliwie czeka, aż disulfiram po kilku miesiącach przestanie działać.

– Niejednokrotnie preparat ten stanowi rodzaj potężnego straszaka, który nie pozwala się napić. Przyznam, że ci, którzy trafiają do ośrodków uzależnień, doskonale wiedzą: wszywka jest jedynie wstępem do abstynencji. Dużo na ten temat czytają, choćby na stronach internetowych dotyczących terapii uzależnień — mówi Bartosz Piskozub, szef Ślężańskiego Centrum Terapii, gdzie trafiają pacjenci z problemami uzależnienia.

Zapić wszywkę

Choć "wszywki" nie są skutecznym rozwiązaniem terapeutycznym, dla prywatnych gabinetów to wciąż świetny interes, bo "zaszycie" kosztuje od 500 do ponad 700 zł.

– Z mojego doświadczenia wynika, że do Ślężańskiego Ośrodka Uzależnień, najczęściej trafiają osoby mające za sobą doświadczenie podskórnej aplikacji disulfiramem. Lecz niestety, "zapili" ten lek. I znów wpadały w ciąg alkoholowy, mimo wszywki. W ten sposób uświadamiają sobie, że bez profesjonalnej terapii w ich przypadku się nie obędzie – twierdzi Piskozub. Przeciętny czas terapii w takim ośrodku, jak ten w dolnośląskim Jordanowie, wynosi minimum 28 dni.

– Bywa, że pacjent potrzebuje więcej czasu, co wynika z indywidualnych uwarunkowań. Często bywa tak, że uzależnieni uświadamiają sobie, jak złożony jest ich problem, w jakim stanie psychicznym się znajdują. Wtedy stwierdzają, że nie są gotowi do zmierzenia się ze światem zewnętrznym. I decydują się na dłuższą terapię — zaznacza Paweł Klimas.

Alkoholizm to demokratyczna choroba

Nie każdy wytrzymuje warunki terapii.

– Jednak więcej pacjentów pragnie kontynuować kurację, niż ją przerywać. Motywacje są różne, najczęściej to najbliższa rodzina dopinguje swoich bliskich do życia w trzeźwości. Natomiast 99 proc. tych, którzy przerwali terapię, wraca — zwraca uwagę szef jordanowskiego ośrodka.

Niestety, pandemia COVID-19 sprzyja sięganiu po używki.

– To bardzo demokratyczna choroba i dotyka wszystkich, niezależnie od wykształcenia, płci, statusu materialnego czy wykonywanej profesji. Cenne jest to, że coraz częściej do swoich nałogów i do walki z nimi przyznają się osoby publiczne. To skłania zwykłych zjadaczy chleba, aby podjąć terapię i zawalczyć o życie w abstynencji — dodaje na koniec Piskozub.

Oceń treść:

Average: 5.5 (2 votes)

Komentarze

Stanley (niezweryfikowany)

Mi wszywka bardzo pomogła, bycie w trzeźwości parę dlugich miesięcy, otworzyło mi oczy i umysł. Teraz czasem sobie strzele piwko ale bardzo rzadko. Wiem że nad tym kontroli nie będę miał już nigdy dlatego najzwyczajniej w świecie nie zaczynam. Proste

Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan

Pewnie już opisywałam swój pierwszy raz, ale zginął gdzieś w czeluściach dexeleetu. Było to co prawda kawał czasu temu, ale nadal pamiętam większość.

Waga: 46kg

Dawka: 375mg

S&s:

Pogoda była piękna, niebo niebieskie, wiał przyjemny wiaterek, słowem idealny dzień

na spacerek do apteki. Podekscytowana swoim zakupem, a raczej myślą o wspólnie spędzonym z nim wieczorze, udałam się do domu.

  • Inne
  • Przeżycie mistyczne

Las, środek nocy, podekscytowanie.

POCZĄTEK:
Zaopatrzyłem się w 6 gram filtrowanego C19H24N3O, oraz 15 tabletek po 30mg dekstrometorfanu na jedną tab, a dodatkowo kupiłem słuchawki i pobrałem muzykę satanistyczną by lepiej wkręcić halucynacje. Plan był prosty, około 20 przejdziemy się do lasu i tam mamy spędzić całą noc. Wraz z Moimi dwoma kompanami Krzysiem & Damianem (imiona zmienione) byliśmy zadowoleni. Krzyś miał przy Sobie dodatkowo dopalacze z kanna ab-pinaca, ustaliliśmy że Krzyś bierze dopalacze a my C19H24N3O (+ Ja dodatkowo te 15 tabletek).

  • 1P-LSD
  • LSD-25
  • Pierwszy raz

Podekscytowany dorwaniem kwasa słabo się przygotowałem, miałem tylko sok i pierdoły nieprzydatne w przeżywaniu tego doświadczenia. Otoczenie wspaniałe, cudowny las.

A więc zacznijmy od tego, że polowałem na kwasa od ponad roku i w końcu go dostałem w swoje łapska. Niestety nie oryginalny kwas, tylko LSD-P1, ale i tak byłem zadowolony. Kilka dni później udałem się do dużego, bukowego lasu. Było lato, 30 stopni w cieniu. Do plecaka zapakowałem 2 litry soku, chyba jabłkowo wiśniowego, jakieś żarcie i zeszyt do rysowania. Z domu wyruszyłem o godzinie dziesiątej, a las był zaraz obok, toteż po chwili marszu byłem już w ustronnym miejscu. Zarzuciłem kartonik na język i czekałem. Po ok.

  • Marihuana


Moje doświadczenie z ziołem zaczęło się stosunkowo niedawno. Pewnie do dzisiaj nie sięgnąłbym po nie gdyby nie pewna osoba... Ale zacznę od początku...


randomness