Halucynacyjne kościoły

Historia założenia kościoła brazylijskiego Santo Daime, gdzie eucharystią jest wywar z roślin zawierających halucynogenne substancje (harmalinę i DMT).

Tagi

Źródło

Wojciech Józwiak
Taraka

Odsłony

7721
Tekst zamieszczony niżej jest fragmentem obszerniejszej publikacji autorstwa Wojciecha Józwiaka; zamieszczono go tu za zgodą autora.

Indiańscy czarownicy z wilgotnych lasów wnętrza Ameryki Południowej powszechnie używają wywaru zwanego - w różnych okolicach - caapi, natema, mihi, yage, ale najszerzej znany jest ów napój pod nazwa ayahuasca (czytaj "ajłaska"), wziętą z języka keczua, języka Inków. Huasca znaczy "liana", aya - "duchy", "zmarli" lub "przodkowie". Rzeczywiście jednym składnikiem tego wywaru jest liana Banisteriopsis caapi, drugim - rosnąca na dnie dżungli roślina Psychotria viridis. Liście psychotrii zawierają potężny halucynogen, dwumetylotryptaminę (DMT), pędy banisteriopsis - pewną substancję (inhibitor MAO), która powoduje, że ów halucynogen nie jest rozkładany w ludzkim żołądku. Dlaczego dość prosty związek chemiczny DMT ma właściwość przenoszenia ludzkiego umysłu w inną rzeczywistość i obdarza go umiejętnościami, które śmiało uchodzić mogą za czarodziejskie - nie wiadomo.

Chemiczny wzór DMT - dwumetylotryptaminy, aktywnego składnika ayahuaski.

Na pewno DMT (tak samo jak LSD) wnika do układu nerwowego w zbyt małych ilościach, i jest zbyt prostą cząsteczką, aby jakaś informacja była zakodowana w niej samej. Z pewnością działa inaczej: jako przełącznik, który nawet w mikroskopijnych ilościach przestawia nasz mózg na odbiór informacji nie z tego świata. Skąd? Z równoległych rzeczywistości? Ze świata duchów i bóstw? Z zasobów zbiorowej pamięci gatunku Homo Sapiens? Z pól morfogenetycznych? Nikt nie potrafi tego potwierdzić, a fizyka umysłu jeszcze nie powstała.

Vegetalistas i curanderos

Zdumiewające, jak późno fakt istnienia ayahuaski i cudów dziejących się pod jej wpływem dotarł do świadomości Białego Człowieka. Właściwie zainteresowano się nią dopiero w latach 70-tych, kiedy używanie podobnie działającego LSD - nawet do celów naukowych - zostało w Stanach zabronione jako przestępstwo. Rozpropagowali ayahuaskę tacy autorzy, jak Michael Harner, Richard E. Schultes i Terrence McKenna. (Carlos Castaneda wolał pozostać przy innym dragu, peyotlu zwanym mescalito.) Wkrótce ruszyła do Peru, Boliwii, Ekwadoru, Brazylii fala "halucynacyjnej turystyki", a kosztowanie wywaru z banisteriopsis i psychotrii stało się głównym punktem programu wycieczek.

Tymczasem w Ameryce Południowej, w miarę jak leśne plemiona wychodziły ze stanu zapomnienia i izolacji, użycie ayahuaski stało się znane również wśród nie-Indian. Przełomowy był tu okres początków dwudziestego wieku, kiedy przez lasy deszczowe przewaliła się "gorączka kauczukowa", i zbieracze kauczuku zaczęli uczyć się od Indian tajemnic dżunglowej roślinności. Oprócz indiańskich czarowników specjalistami od ayahuaski stali się szamani rekrutujący się spośród Metysów; zwani vegetalistas, czyli "zielarze", lub curanderos czyli "uzdrawiacze".

Metyski szamanizm wypracował sobie sposoby działania dość podobne w całej Amazonii. Zażywanie ayahuaski służy głównie leczeniu. Podczas seansu wywar pije zarówno pacjent, jak i sam znachor. Obaj doświadczają wizji (często wspólnych wizji!), w których duchy, zwykle będące uosobieniami samej ayahuaski, dyktują im, jak ma przebiegać kuracja, i jakich szczegółowych ziół używać. Można powiedzieć, że ayahuasca w takich seansach działa jako zwierzchnik-dyspozytor innych ziół i stojących za nimi duchów. Drugim celem takich seansów jest wykrywanie klątw, uroków i innych magicznych "złośliwości", które są subtelnymi przyczynami chorób. Okazuje się, że często pewne osoby rzucają skuteczne, a nawet śmiercionośne, klątwy całkiem nieświadomie, nie zdając sobie z tego sprawy. (Myślę że tak się dzieje nie tylko w Amazonii.) Duchy-bóstwa ayahuaski potrafią i na takie przypadłości znaleźć odpowiednie remedium.

Seanse picia ayahuaski pod nadzorem curanderos odbywają się w nocy, w ciemnościach, w gronie co najwyżej kilku osób. Często biorą w nich udział tylko curandero i jego pacjent. Szałas - miejsce ceremonii - jest ukryty w lesie i nikt nie zagląda tam w innym celu - miejsce to stanowi tabu. Ważnym elementem tych ceremonii są icaros, pieśni śpiewane przez szamana, zwykle przy dźwięku grzechotek. Pieśni te są osobistą własnością szamana, i chociaż wszędzie są podobne, to każdy curandero używa własnych. Pieśni tych szaman uczy się bezpośrednio od ducha ayahuaski, podczas niezliczonych ceremonii picia wywaru, składających się na jego "terminowanie" w tym osobliwym fachu.

Halucynacyjne kościoły

Duchom ayahuaski najwyraźniej jednak za ciasno było w lesie. W Brazylii dokonały następnego kroku: wyszły z dżunglii, i stały się częścią tamtejszej ludowej religii. W tym kraju od lat istnieją trzy zarejestrowane, w pełni legalne kościoły, w których zażywanie ayahuaski jest głównym sakramentem. Prawdziwe halucynacyjne kościoły!

Najstarszym z nich jest religia Santo Daime. Kościół pod tą nazwą został założony w latach 30-tych przez Raimundo Irineu, murzyńskiego zbieracza kauczuku ze stanu Acre (przy granicy z Peru). Podczas ayahuaskowych sesji, w których Irineu brał udział pod okiem metyskiego szamana, objawiła mu się bogini, która przedstawiła się jako Królowa Lasu. Była odziana w błękitne szaty i nie różniła się od Maryi Panny z katolickich obrazów. Owa Pani powierzyła mu misję stworzenia religijnego ruchu, w którym wywar z psychotrii i banisteriopsis miał być sakramentem, a śpiewanie pieśni podobnych do icaros - główną częścią nabożeństwa. W obrębie tego kościoła wywar nazywany jest daime, co po portugalsku znaczy "daj mi" - albo po prostu "herbatą".

Twórcą wyznania zwanego Uniao do Vegetal (UDV), obecnie największej z tych grup, był inny zbieracz kauczuku, Gabriel de Costa ze stanu Rondonia (pogranicze z Boliwią). On również miał wizje, wzywające go do założenia kościoła opartego o picie "herbaty", zwanej jednak inaczej: hoasca. Było to w roku 1954. Jego zwolennicy wierzą, że "Mestre Gabriel" w poprzednim wcieleniu był królem Inków, który odkrył ayahuaskę i nauczył Indian, jak ją przygotowywać i używać.

Trzeci z halucynacyjnych kościołów, pod nazwą Barquinia, powstał w latach pięćdziesiątych założony przez grupę dysydentów z Santo Daime, którzy włączyli do swoich obrzędów elementy innej ludowej brazylijskiej religii - kultu opętania zwanego Umbanda.

Ayahuasca oswojona

Jako sakrament trzech nowych religii ayahuasca i jej bóstwa wyszły z amazońskiej puszczy i zaczęły zdobywać wyznawców w miastach Brazylii - najpierw wśród najuboższych grup ludności - Metysów i Murzynów; dziś jednak członkami tych religii są tysiące Brazylijczyków ze wszystkich warstw społecznych tego olbrzymiego kraju.

Ayahuasca "oswojona" przez religie stała się czymś trochę innym niż kiedy była używana przez leśnych szamanów na odosobnieniach. Mniej ważne stały się indywidualne doświadczenia i duchowe przemiany, ważniejsze za to poczucie wspólnoty i przywracanie poczucia sensu życia w ramach religijnej społeczności. Tym bardziej, że halucynacyjne religie zapożyczyły sporo obyczajów i wyobrażeń zarówno od chrześcijaństwa, jak i od psychoterapeutycznych grup w rodzaju Anonimowych Alkoholików.

Ceremonie odbywają się już nie w ciemnościach, lecz w pełnym świetle; bierze w nich udział naraz nie kilka osób, lecz kilkadziesiąt lub kilkaset; miejscem spotkań nie są leśne miejsca mocy ale sale w wielkich miastach. Można by pomyśleć, że to już "nie jest to". Wciąż jednak dla wielu adeptów ayahuaskowe doświadczenia są wstrząsającym przeżyciem, często takim, które zmienia ich życie.

Nie zawsze wizje te są pozytywne i "niebiańskie" - nie zawsze otwierają się w nich drzwi do świata bogów. Ayahuasca potrafi również pokazywać negatywną stronę życia - ale, jak się wydaje, nigdy nie straszy piekielnymi wizjami na daremno.

Oświecenie Madaleny Fonseca - miłość Maryi i Jezusa

Madalena Fonseca, wówczas około trzydziestoletnia mieszkanka Rio de Janeiro, zawodowa autorka reklam i członkini Santo Daime, opowiada o swoim doświadczeniu, które miało miejsce w Wielką Niedzielę. Sama przygotowała daime - wywar z liści i kory, a do sesji przystąpiła w gronie czworga znajomych.

"Po zażyciu "herbaty", położyłam się i zrelaksowałam. Zaraz potem moje ciało ogarnęły potężne fizyczne sensacje, które zaczęły się od silnego pobudzenia seksualnego. Miałam wizję, że moje biodra ogarniają płomienie, które falistym ruchem wznoszą się w górę wzdłuż kręgosłupa. Moja świadomość ciała zmieniła się - przybrałam postać lamparta. Byłam lampartem! Czułam się jak on czujna i naładowana siłą; zawierzyłam instynktom, nie przejmowałam się niczym. Ogień podniósł się aż do mojej piersi. Ujrzałam piękną kobietę, która - wiedziałam - była Maryją. Patrzyła na mnie najbardziej kochającymi oczami, jakie kiedykolwiek widziałam. W tym spojrzeniu była miłość skończona i bezwarunkowa. Moje serce otwarło się. Wtem ona stała się mężczyzną, i był to Jezus, ale oczy były te same. Potem oni znów stali się dwojgiem i stopili się ze sobą, łącząc się w pocałunkach i miłosnym objęciu. Kochali się - a ja w jakiś niemożliwy sposób byłam tego częścią, byłam w nich, a jednocześnie oni byli we mnie. Ich kochanie się przemieniło się w mieniący się, tańczący wiecznym tańcem symbol in-yang. Obraz ten wniknął w moje biodra, a ja zaznałam wiedzy o świętości seksu."

Diabeł, ameba i Pustka

"Kiedy ogień sięgnął mojego gardła, zauważyłam, że do tyłu mojej szyi dotykają sznury lub struny. Skupiłam na nich swoją uwagą i podążyłam do ich źródła. Zobaczyłam wrogo wyglądającego mężczyznę. On zmieniał swój wygląd - kolejno poznawałam w nim swoich braci, wujów, kuzynów, dziadków, eks-kochanków - i własnego ojca. Z każdym z nich odbywałam zasadniczą i bolesną rozmowę, i każda twarz kolejno spadała jak maska, spod której wyglądała twarz Diabła. W tym momencie poczuła obecność Boga, i usłyszałam Jego głos: "Wszystko to jest złudzeniem!" Wizja trwała dalej, i była historią zbrodni, ambicji, przemocy i cierpień. Stałam po obu stronach sadomasochistycznych związków. Byłam jednocześnie katem i ofiarą. Zrozumiałam - aż do dna - ludzkie cierpienie. Płakałam, a moje łzy płynęły jak rzeka. Wszystkie moje żale, wstyd i wina rozpuściły się. Przebaczyłam ludzkości. Przebaczyłam sobie."

"Poszłam za inną struną, która poprowadziła mnie w głąb oceanu. Zobaczyłam tam gigantyczną purpurową amebę, i poczułam jej hipnotyczną moc, kiedy otwarła ogromne usta, gotowa połknąć wszystko co żyje. To stworzenie było czymś w rodzaju symbolicznej pierwotnej matki-waginy, która pożera i pochłania własne dzieci. świadoma niebezpieczeństwa, uciekłam od niej. Tymczasem ogień doszedł do mojej głowy, otwierając mi jakieś kanały w mózgu. Robiło się coraz gorecej i zobaczyłam, jak jacyś ludzie porywają mnie, aby mnie złożyć w ofierze na ołtarzu. Moje ciało ogarnęły płomienie i poczułam swąd palonego mięsa i zarazem parzący ból. I kiedy nic nie pozostało ze mnie, przebudziłam się do najwyższej rzeczywistości, którą będą nazywać Pustką. Nie było już Boga ni Diabła, bólu ni radości, za to poczucie Wszechobecności, Wszechmocy i Wszechwiedzy, będące zarazem czystą Rozkoszą, nieskończoną Miłością i wiecznym Istnieniem. To wrażenie było swojskie i zwyczajne, i była w tym świadomość, której chciało się śmiać z prostoty tego doświadczenia. Byłam poza formą, czasem i przestrzenią, powróciłam do naturalnego stanu umysłu. Miałam świadomość, że jestem Wszystkim-Co-Jest i zarazem częścią Całości."

"Kiedy wróciłam do własnego ciała, czułam głęboki, ale radosny ból, jakbym oto urodziła samą siebie. Otworzyłam oczy czując się odrodzona i pełna życia niby nowo narodzone dziecko."

światowa misja ayahuaski

Ayahuaskowe religie powstały wśród ludzi wyznających katolicyzm, ale przenikniętych również religijnymi wyobrażeniami przyniesionymi jeszcze z Afryki. Tym można wytłumaczyć obecność w wizjach Matki Boskiej i Jezusa, Boga Ojca, Szatana i świętych. Ich wyznawcy często doświadczali swoich najbardziej znaczących wizji w danich wielkich świąt katolickich, jak Wielkanoc lub dzień św. Jana Chrzciciela. W religiach tych mówi się o zbawieniu, ale również wierzy się w reinkarnację. Tym, co równi te religie od chrześcijaństwa (a za to zbliża do buddyzmu) jest to, że wielką wagę przywiązuje się do oświeceń uzyskiwanych tu i teraz, podobnych do tego, jakiego doświadczyła Madalena Fonseca.

W ostatnich latach Kościoły Uniao do Vegetal i Santo Daime przestały być tylko egzotyczną ciekawostką z brazylijskiego interioru. Walcząc z oporem władz, podejrzewających je o szerzenie narkomanii i pogaństwa, wysłały swoje misje do USA i Zachodniej Europy. Aby wziąć udział w ayahuaskowych ceremoniach, nie trzeba już jechać na koniec świata: halucynacyjne kościoły działają już całkiem niedaleko naszej zachodniej granicy.

Na podstawie:

(c)Wojciech Jóźwiak

Zródło: "Taraka"; pokrewne tematy: "Sex & Drugs & Violence", "Nadchodzi ayahuasca.
Tekst dostarczył: bujnos

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

wierzący (niezweryfikowany)

Ludzie nasza konstytucja daje nam prawo do wolności wyznania .Trzeba po prostu przenieść z Brazyli do Polski ten kościół i u nas zrobić odłam.Do takiego kościoła gdzie dostajesz kwasa zamniast opłatka yo chętnie byśmy poszli .Ludzie ponyślcie o tym!!!!!

kfiat (niezweryfikowany)

nom,to jest mysl przez duze M,ale realnie patrząc wyznawców ruchu spotykałyby straszliwe reperkusje,czy jak tam...

Inwigilacja,areszty i tym podobne-ruch musi byc tajny a gdy podrosnie w siłę: trach!!- ujawnić się.haha :)

sha (niezweryfikowany)
niedaleko naszej zachodniej granicy, tzn gdzie? wie ktoś coś?
Zajawki z NeuroGroove
  • 3-MMC
  • Estazolam
  • Pozytywne przeżycie

Set raczej pozytywny, jak zwykle, oczekiwania małe. Ta substancja po prostu nie wypierdala z butów, jest po prostu milutko. Setting mógł wydawać się do bani; Zarwana nocka, rano do pracy, wystawienie się na widok publiczny i możliwe krzywe akcje, ale ja człowiek o pozytywnym nastawieniu wiedziałem, że tego dnia sprostam wszystkiemu. :)

Wakacje, wakacje, przydałoby się gdzieś wyjechać, poobijać i zabawić w głównej mierze.

  • Dekstrometorfan


nazwa substancji:Acodin 14x15mg

poziom doświadczenia:DXM pierwszy raz,trawa,speed

metoda zażycia: doustnie

"set & setting" :Lekki strach przed DXM ogólnie troche osłabiony

  • Amfetamina

To był kolejny, czwarty dzień bez snu. Miałam robotę do wykonania i białczyłam non-stop. Byłam już tak zmęczona, ze myślałam tylko o tym, żeby się położyć.W końcu rzuciłam się na łóżko, zamknęłam oczy. Nagle poczułam się bardzo dziwnie, narastał we mnie niepokój, wiedziałam już, że coś się ze mną dzieje.

  • Lophophora williamsii (meskalina)

Aldous Huxley - "Drzwi percepcji" (przeł. Piotr Kołyszko)


















Gdyby oczyścić drzwi percepcji,




Każda rzecz jawiłaby się taka, jaka jest: nieskończona.




               Wiliam Blake (przeł. R. Krynicki)