Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

trip po haszu

detale

Natura:

raporty ld93

trip po haszu

Set & Setting: kwietniowe popołudnie, odosobniona altanka nad rzeczką, nastroje w miarę wyluzowane, chęc wychilowania się po szkole i chęć przeżycia ostrej fazy (palilismy wtedy codziennie od jakichs 2 tygodni)

-Możliwie dokładne dawkowanie: spalilismy około 0,2g (3 nabicia do cieńszej strony lufki) zajebiscie mocnego Haszu na 2 osoby, z lufki

Wiek i doświadczenie - obaj po 16 lat, THC palilismy od pół roku, średnio raz w tygodniu.

Doświadczenia z innymi substancjami: ja - wziewy (benzyna - 2x w zyciu), alkohol (duzo i dosyc czesto), nikotyna (około 4-5 fajek na dzień), DXM, kofeina, mieszanki ziołowe ; Kumpel - alkohol, nikotyna

Czas: T -17:00, T+1 ostry haj, T+2 - apogeum fazy, T+3-4 - początek zejscia z fazy, T+5 koniec fazy, efekty lekko odczuwalne jeszcze nastepnego dnia rano

Poszlismy z moim najlepszym ziomkiem na miejsce w którym zwykle palilismy. Mieszkamy na wsi, a na łąkach nad rzeką wybudowalismy niewielka altanke. Letnimi wieczorami były tam organizowane popijawy, ale poza tym stała ona pusta. Daleko od wszelkich zabudowań, czy dróg, więc moglismy się czuc swobodnie.

Był gdzieś środek kwietnia, od koncówki marca palilismy codziennie, ale zawsze MJ. Pierwszy raz dostalismy w swoje łapki podobno marokański haszysz, nie będąc świadomym jego mocy. Najpierw nie wiedzielismy jak się zabrać za palenie. w końcu podgrzaliśmy i plastyczny towar nabiliśmy do cieńszej części lufki. Spaliliśmy 3 takie lufki.

Początkowo faza wyglądała jak codziennie po MJ. Leżeliśmy na ławkach czując ociężałość w głowach, smiejąc się z głupot, słuchając muzyki, paląc szlugi i robiąc sztuczki z dymem. Gdy zmogło mnie na tyle, że musiałem zamknać oczy, zacząłem mieć halucynacje słuchowe. Cały czas wydawało mi się, że ktoś przyjeżdża rowerem, albo, ze jakiś kumpel przyszedł (halucynacje były bardzo realistyczne, naprawde słyszałem wyraźny głos kumpla, żadnego placebo). Gdy zaczeło mnie to męczyć usiadłem i otworzyłem oczy. I po raz pierwszy i ostatni w życiu miałem halucynacje wzrokowe po THC. Wydawało mi się, ze po przeciwnej stronie rzeki stoi mój sąsiad w fioletowym dresie. Gdy oparłem na chwile głowe na kolanach i za chwile znowu podniosłem widziałem już 100 moich sąsiadów (ten sam człowiek, tylko 100 razy sklonowany), potem cała armie. Byłem w pełni świadomy, że to nie prawda, tylko halucynacja, ale obraz był dosyć wyraźny (lekko rozmyty i mający dziwne kolory, ale taki, że można było ulec wrażeniu, że jest prawdziwy). Trwało to przez kilkadziesiat sekund. Potem potrząsnałem głową dla otrzeźwienia i obraz bezpowrotnie zniknał.

Następnie poszliśmy z kumplem do sklepu po coś do szamania, bo dopadła nas gastrofaza. Do sklepu było około 1,5km w obie strony, a nam zdawało się, że szliśmy kilka godzin. Podczas gdy szliśmy, gdy jakiś samochód przejeżdzał widziałem go w maksymalnym, płynnym spowolnieniu. Potem nauczyłem się to kontrolować i pojazdy jeździły normalnie, ale gdy tylko chciałem mogłem włączyć sobie spowolnienie. Potem szedłem z głową pochyloną w dół, aby za bardzo nie fazować, bo bylismy juz w bardziej publicznym miejscu (mała wieś, więc kazdy kazdego zna, nie chciałem przypału). Gdy na chwilę podniosłem głowę coś błysnęło i z kumplem zamaist posunąć się naprzód gwałtowanie sie cofnelismy! Eksperymentowałem z tym i za każdym razem gdy pochyliłem głowe w dół, a potem gwałtownie podnosiłem cofaliśmy się! Potem wydawało mi się, że mam coś takeigo jak podczas zawieszenia sie kompa podczas grania w gre, bohater idzie krok do przodu i za chwile obraz przeskakuje cofając go do pozycji w jakiej był przed momentem (wybaczcie lekkie niejasnosci, ale teraz również jestem po wypalonej lufce MJ xD).

Gdy jakimś cudem dotarlismy do sklepu, kupilismy chipsy i wrócilismy na miejsce (wtedy zdawało nam sie, że trwało to niemal cały dzien). Bylismy wycienczeni. Zjedlismy chipsy, zaczelismy palic fajki. Za chwile zaczelismy tanczyc do muzyki z telefonu i po moich słowach "Stary! O nas powinni nakręcićfilm!" zaczelismy krecic pamiatkowe filmy. Robiliśmy konkurs kto dłużej wytrzyma z zamknietymi oczami. Oczywiście żaden z nas nie dał rady wytrzymac dłużej niż 10s, po tym nastepowała efektowna gleba xD Potem kumplowi zaczeło wydawac sie, ze jest czerwonym bombowcem (sic!) i chodził w kółko. Ja zawiesiłem się na jego ramieniu i nim "sterowałem". Niedługo po tym wyrżnelismy porzadna glebe (kumplowi zdawało się, że został zestrzelony xD) i o mało nie wpadlismy do rzeki. Po tym obaj zajelismy sie czym innym. Dokładnie tego nie pamietam bo dostałem takiej jakby zawiechy i stałem gibajac sie na boki i majac jakies chore rozkminy, ale jak otworzyłem oczy to tak jakby restartowało mi mózg i żadnej z tych rozkmin nie pamietałem. Pamietałem tylko, ze jakies były :D

Nastepnie poczułem wielka ochote biegniecia przed siebie (byłem kilka dni po obejrzeniu Forresta Gumpa, ktory wywarł na mnie dosyc silne wrazenie,wiec o wkrete nie było trudno). Zaczałem biec i mimo, że paliłem szlugi czułem moc do pełnego sprintu cały czas. Działo się to jakieś 2,5-3h po rozpoczeciu palenia. Usłyszałem coś huczącego, więc padłem na trawe i zaczałem udawac komandosa. Za chwile pobiegłem z powrotem do kumpla i przyciagnałem go za soba żeby sprawdzić co to. Z wielką ostroznoscia podeszlismy i sie okazało, że to mały wodospad. Kumpel stwierdził, ze słabo ze mna, a on wcale nie czuje sie trzezwiejszy, wiec lepiej bedzie jak sie porozchodzimy do domów.

Po drodze, z drugiej strony rzeki zaczął na nas szczekać jakiś pies. Wdałem się z nim w "dyskusje" i gdy on szczekał ja odpowiadałem mu, ze nie ma po co na nas szczekać, żeby się wyluzował i dopuścił do siebie miłość. Szło się zajebiscie ciężko (pod wzgledem fizycznym), ale ogolnie cały czas było przyjmnie. Po około 4h byłem w domu, zjadłem coś, a haj nadal mnie trzymał. Normalnie przy paleniu 4h to jest taka godzina graniczna po której juz moge sie nazywac trzezwym, a tutaj jeszcze miałem dosyc mocna faze. Posiedziałem troche przed kompem, żeby przed starymi nie wygladało dziwnie jak od razu pojde spac (było dopiero po 20) i poszedłem w spanie.

Rano w szkole czułem jeszce lekkie zawroty głowy.

Po THC tylko jeszcze raz miałem podobne jazdy, gdy spaliłem 1g holenderskiego zioła na 3 osoby (bylo to prawiepół roku po opisywanym tripie, wiec dodatkowo łeb miałem lepiej przejarany)

Ocena: 
natura: 

Odpowiedzi

Ładnie opisany tripa, ale raczej bym uważał z tripowaniem nad rzeką bez trzeźwego opiekuna

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media