Pierwszy raz z kodeiną był taki, że zabrałem 150mg i było bardzo fajnie. Lecz drugi, nawet nie wiem jak to opisać, albo mała tolerancja, albo nieszczęsny sulfogwajakol (20 * 300mg = 6 gram).
3:30 PM
Zarzuty dla sanitariusza, który po narkotykach miał wozić martwą pacjentkę
Tomasz S., który pod wpływem narkotyków miał wozić martwą pacjentkę, usłyszał prokuratorskie zarzuty. Jak ustaliła reporterka Radia ZET Grażyna Wiatr, sanitariusz wyszedł z więzienia w ubiegłym roku.
Kategorie
Źródło
Odsłony
93Tomasz S. to pracownik prywatnej firmy medycznej, która odpowiada za transport sanitarny - nie był ratownikiem medycznym. Mężczyzna najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
Prokuratura przedstawiła 31-latkowi zarzuty za posiadanie narkotyków w znacznej ilości, za co grozi do 10 lat więzienia. Mężczyzna był wcześniej karany i będzie odpowiadać w warunkach recydywy. Jak nieoficjalnie ustaliła reporterka Radia ZET Grażyna Wiatr, sanitariusz wyszedł z więzienia w zeszłym roku - miał kilkuletni wyrok za obrót środkami odurzającymi.
Prokuratura wyjaśnia przyczyny śmierci pacjentki, o której jako pierwsze podało Radio ZET. Kobieta trafiła na oddział ratunkowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego (USK) we Wrocławiu w czwartek. Lekarze podjęli decyzję, że kobieta z powodów medycznych (ze względu na dobro rodziny pacjentki nie ujawniamy szczegółów) powinna trafić do szpitala wojewódzkiego przy Koszarowej.
Pacjentkę zabrał 2-osobowy zespół transportu sanitarnego z firmy, z którą USK ma podpisaną umowę na takie wyjazdy. Około godz. 14 dotarli na Koszarową, ale bez dokumentacji pacjentki. Dlatego wrócili ok. godz. 15:30 i wtedy pacjentka już nie żyła. Ze względów formalnych w takim przypadku powinni z nią wrócić do jednostki macierzystej, czyli USK. Nie wiadomo czy tak się stało.
Śledczy podali, że o godzinie 19 sanitariusze jeszcze raz próbowali zostawić martwą kobietę przy Koszarowej. Wtedy na miejscu pojawiła się policja i okazało się, że jeden z sanitariuszy jest pod wpływem narkotyków. Prokuratura Rejonowa Wrocław-Psie Pole zleciła sekcje zwłok kobiety, która ma wyjaśnić kiedy dokładnie i z jakiego powodu zmarła.
Pacjentka najprawdopodobniej była transportowana bez bezpośredniego nadzoru – sanitariusz miał jechać z przodu, obok kierowcy. Śledczy zabezpieczyli dokumentację medyczną, a policjanci przesłuchują świadków. Uniwersyteckie Szpital Kliniczny powołał wewnętrzną komisję do zbadania tej sprawy i chce dążyć do rozwiązania umowy z firmą na transport międzyszpitalny.