USA: zakonnice muszą zamknąć sklep z marihuaną

Część miast stanu Kalifornia zakazała uprawy, produkcji i sprzedaży produktów powstałych na bazie marihuany. To oznacza koniec biznesu prowadzonego przez Sisters of the Valley.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Rynek Aptek
Komentarz [H]yperreala: 
Zaiste smutna sprawa. O biznesie sistrzyczek pisaliśmy parę miesięcy temu: hyperre.al/3o4

Odsłony

129

Część miast stanu Kalifornia zakazała uprawy, produkcji i sprzedaży produktów powstałych na bazie marihuany. To oznacza koniec biznesu prowadzonego przez Sisters of the Valley.

To „zgromadzenie zakonne” ma siedzibę w Merced w Kalifornii. Jak mówią same „zakonnice” ich wiara nie jest związana z żadną ziemską religią. Ich wierzenia są związane bardziej z ruchem „new age”.

Siostry uprawiały swoje zioło zgodnie z cyklem faz księżyca. Produkty w postaci m.in. maści i nalewek, zawierające kannabinoidy sprzedawały poprzez sklep internetowy, jako remedium na bóle pleców, migreny, a nawet na kaca – informuje The Mirror.

Siostry uprawiały marihuanę w garażu swojej siedziby. Szacunkowo sprzedaż przynosiła im 28 tys. dolarów miesięcznie.

W związku z nowym prawem, siostry musiały zakończyć swoją działalność. „Uczyniono z nas przestępców w ciągu jednej nocy” – skarżą się mediom. Działania zakazujące ich dalszej aktywności uznają za nienaturalne i niemoralne.

W ubiegłym roku wszedł w życie Medical Marijuana Safety and Regulation Act, który miał uregulować zasady uprawy marihunay. Jak podaje The Guardian, w dokumencie znalazł się przepis, który nakazał lokalnym władzom Kalifornii wprowadzenie zakazu uprawy, dystrybucji i sprzedaży narkotyków poprzez przyjęcie własnych regulacji lub zdania się na decyzje władz stanowych. Kalifornijskie hrabstwa miały na to czas do 1 marca 2016 roku.

Władze miasteczka Merced zdecydowały się na wprowadzenie zakazu, a siostry muszą zamknąć swój sklep.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Mefedron
  • Retrospekcja

Kilkumiesięczna "zabawa" z RC

Zdarzenia które opiszę miały miejsce ładnych kilka lat wstecz. 

 

Byłam w trakcie kilkumiesięcznego intensywnego związku z mefedronem. Opowieśc zaczyna się na początku sierpnia a więc tuż przed delegalizacją, która jeszcze wtedy nie docierała do mojej świadomości. Wracam do domu z urlopu. Właściwie to nie był mój dom, tylko wynajmowana kawalerka na parterze, którą śmiało można by nazwac speluną. Jeden stół, jedna kanapa, jedna żarówka, wiele brudu.

 

  • Marihuana

Zaczęło się wszystko o godzinie 18:30 kiedy spotkałem się z kolesiem który miał dla mnie workeczek białego i woreczek zielonego. Spodziewałem się fajnej jazdy bo koleś zawsze ma fajny materiał, ale wszystko i tak przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Tak przy okazji to powiem jeszcze, że praktycznie wszystkie osoby biorące udział w tej jeździe miały około dwóch tygodni przerwy w paleniu (bo nie liczę świństwa z wrocławskiej Bramy Oławskiej czy Samego życia).

  • Benzydamina
  • Tripraport

Bez oczekiwań, wyluzowanie, spontan. Spokojne miejsce, domowe zacisze.

Długo zwlekałam z opisaniem moich doznań pod wpływem - według mnie - ciekawej substancji - benzydaminy. Jakiś czas interesowały mnie takie substancje, ponadto chciałam poczuć się inaczej, chciałam troszkę oderwać się od rzeczywistości.

  • Dekstrometorfan
  • Kodeina

Dzień jak co dzień, stan obojętny, miejsce tu i teraz, no dobra, łóżko.

To ten dzień. Próbuje po tylu latach ćpańska najbanalniejszego (bo najłatwiej dostępnego) mixu świata. Dwa odłamy leczenia duszy i kaszlu mieszają się w moim żołądku. W tak małych dawkach (pierwsze 150mg dexa najpierw, po godzinie dopiero dorzutka kody i drugiego 150) bo kodeinę i tak zamierzam rzucić raz na zawsze (raport stąd od typa, który pisał, że po latach katowania thiocodinu spędził rok w szpitalu, z rozkurwionymi flakami, zapamiętam na całe życie) a acodin w dużych dawkach wywołuje we mnie jakieś pojebane rażenie prądem, nie wiem, miał ktoś też to? Wracając, naćpałem się.

randomness