Tabor zlikwidowano, ale problem narkomanii nie zniknął

Po zlikwidowaniu taboru romskiego, największego rynku narkotykowego, który mieścił się na obrzeżach Wilna na Porubanku (lit.- Kirtimai), problem narkomanii nie został całkowicie rozwiązany. Większość Romów przeniosła się do Nowego Miasta i okolic, a wraz z nimi i problem narkomanii.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

TVP Wilno/Honorata Adamowicz
Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy!

Odsłony

106

Po zlikwidowaniu taboru romskiego, największego rynku narkotykowego, który mieścił się na obrzeżach Wilna na Porubanku (lit.- Kirtimai), problem narkomanii nie został całkowicie rozwiązany. Większość Romów przeniosła się do Nowego Miasta i okolic, a wraz z nimi i problem narkomanii.

W 2016 r. zostały podjęte kroki w celu zlikwidowania taboru romskiego mieszczącego się na obrzeżach Wilna. Największym problemem taboru w Kirtimai była narkomania. Romowie produkowali i sprzedawali tam narkotyki. W ciągu kilku lat władze miasta postanowiły powstrzymać rozpowszechnianie się narkomanii w taborze i okolicach, zapewnić lepszą opiekę medyczną mieszkańcom taboru i stworzyć dzieciom możliwość kształcenia się. W rozmowie z TVP Wilno Erik Jalovik, szef Drugiego Komisariatu Policji w Wilnie, powiedział, że po zlikwidowaniu taboru problem narkomanii nie zniknął całkowicie, ale z całą pewnością się zmniejszył.

Starego taboru, który znajdował się przy ul. Dariaus i Girėno 185, na szczęście już nie ma, ale jeszcze mamy niewielki problem z miejscem, gdzie została część taboru przy ul. Rodūnios. Tam jeszcze mieszkają Romowie w domach, które także zostały wybudowane nielegalnie. Trudno jest dzisiaj stanowczo powiedzieć, że z powodu zlikwidowania taboru zwiększył się problem narkomanii w Nowym Mieście i pobliskich rejonach. To, co widzieliśmy wcześniej, jaki przepływ narkomanów był w taborze, to dzisiaj sytuacja jest nie do porównania. Po prostu ludzie nie widzieli, co tam się działo. Tam po narkotyki szły grupy 30–35 osobowe – podobnie jak dzisiaj migranci. Czy dzisiaj gdzieś jest taki przepływ narkomanów? Wątpię. Zgadzam się, że dzisiaj ludziom, którzy nie mieli w sąsiedztwie narkomanów, a dzisiaj ich widzą, sytuacja wygląda bardzo strasznie. Ale zapewniam, że dzisiaj zmniejszyła się liczba sprzedających i zażywających narkotyki, właśnie dzięki temu, że nie ma taboru – mówi funkcjonariusz.

Policja dosyć często otrzymuje zgłoszenia o handlu narkotykami przy ul. Rodūnios. Udało się już zatrzymać kilka osób, rozpoczęto też dochodzenia przedprocesowe, zarejestrowano kilka zgonów w tym roku. Więc problem z taborem chociaż już nie jest tak znaczny jak wcześniej, ale jeszcze pozostaje.

Obecne miejsce w taborze przy ul. Rodūnios, gdzie odbywa się handel narkotykami, jest trudno dostępne dla funkcjonariuszy – to taki ślepy zaułek. Tam trudno jest dojechać niezauważonym, ponieważ z jednej strony znajduje się wspólnota ogrodowa, z drugiej lotnisko, a z trzeciej linia kolejowa, więc pozostaje jedyna droga. Oczywiście, że staramy się, aby jak najszybciej zamknąć i tam handel narkotykami. Zmieniamy taktykę pracy, pracujemy w tym kierunku – tłumaczy szef Drugiego Komisariatu Policji w Wilnie.

Co dotyczy pobliskich miejscowości, na przykład Nowego Miasta i pobliskich okolic, dokąd przesiedlili się Romowie z taboru, to policja także otrzymuje niemało informacji, że tam także odbywa się handel narkotykami.

Wiemy sami i otrzymujemy zgłoszenia od miejscowej ludności. Pracujemy w tym kierunku. Udało się już wielu zatrzymać, rozpoczęły się procesy sądowe. Handel narkotykami będzie do tej pory, dopóki będzie popyt. Liczba przestępstw handlu narkotykami spada w porównaniu z ubiegłymi latami. Bardzo nas cieszy fakt, że ludzie nie są obojętni, że informują nas o przestępstwach związanych z narkotykami. Dzisiaj ludzie nie boją się, są bardzo odważni. Naszym podstawowym zadaniem było wysiedlenie Romów z taboru i zasiedlenie ich w miejscach zaludnionych, żeby byli na oczach innych ludzi, żeby sąsiedzi informowali nas o przestępstwach. Jesteśmy bardzo wdzięczni tym, którzy z nami współpracują – mówi Erik Jalovik.

Rozmówca twierdzi, że po zlikwidowaniu taboru handel narkotykami zmniejszył się. Sytuacja sprzed 5,6,7 laty i wcześniej, gdy rejestrowano przed taborem po 30-40 zgonów osób w wieku 25-30 lat, dzisiaj jest zupełnie inna – rocznie rejestruje się 3-5 zgonów.

Jak mówi szef Drugiego Komisariatu Policji w Wilnie, w okresie, gdy istniał tabor, kwitł tam handel jak na rynku Pod Halą czy na Kalwaryjskim, tylko że handlowano wyłącznie narkotykami. Narkotyk mógł kupić każdy i nawet nie musiał wiedzieć, kto handluje. Tam było wszystko na miejscu: logistyka, marketing, różni specjaliści – ekonomista, dyrektor, księgowy. Przy wjeździe stał ich człowiek, który informował handlarzy, że nadjeżdża policja. Tam wszystko było zorganizowane. Dyrektorzy nie handlowali, mieli sprzedawców, którzy mieli specjalne kryjówki – na przykład przychodzi narkoman do jednej kryjówki, wkłada pieniądze, a z innej zabiera towar. Ich logistyka, taktyka z każdym rokiem doskonaliła się. Stąd bardzo trudno było z nimi walczyć.

Na szczęście po zlikwidowaniu taboru zmniejszyła się liczba handlarzy narkotykami i samych narkomanów. Pamiętam, że gdy jeszcze był tabor, to koledzy liczyli, ilu w ciągu dnia przychodzi tam narkomanów. Bywały dni, że w ciągu dnia rejestrowali nawet po 2 tys. osób, które przychodziły do taboru po narkotyki. Obecnie sytuacja się zmieniła. Jeżeli dzisiaj narkoman chce kupić sobie dozę i nie wie, kto sprzedaje, to jej nie kupi, ponieważ nikt mu nie sprzeda, bo się boją. Bez znajomego, bez umownego schematu, bez specjalnych znaków nie kupisz dzisiaj narkotyków. I to już jest dobrze. A gdy był tabor, to każdy mógł kupić, kto tylko chciał. Z własnego doświadczenia pamiętam taki wypadek, gdy przyjechał kierowca TIR-a z Kazachstanu, który zażywał narkotyków, zostawił auto przy firmie logistycznej i poszedł do taboru po narkotyki. Kupił, zażył i nie wiem, czy zemdlał, czy może zasnął i upadł w samochodzie na gazową kuchenkę, na której przygotowywał posiłek i zatruł się tym gazem. Dzisiaj już taki kierowca nie znajdzie miejsca, gdzie kupić narkotyki – wspomina.

Oceń treść:

Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25


Jak pisał Tokien: "Niebezpieczne są narzędzia wiedzy głębszej, niż ta którą sami posiadamy."

  • MDMA (Ecstasy)
  • Tripraport

Gotowa na nowe przeżycia, kompletnie rozluźniona, oczekiwałam wrażeń sama w swoim łóżku.

Moja przygoda z narkotykami trwa już kilka miesięcy, być może dziwnie to zabrzmi, ale bardzo lubię ćpać sama w nocy. Nie muszę się wtedy obawiać kaca moralnego związanego z moim zachowaniem, każdy objaw zażycia substancji czuję bardzo dokładnie i potrafię się na nim skupić. Z kolei w towarzystwie, nie zwracam uwagi na szczegóły mojej fazy i czuję tylko, że mi przyjemnie. Kupiłam jedną niebieską tabletkę o nazwie punisher. Kilka osób ostrzegało mnie, że jest mocna, ale nie przejmowałam się tym bo jej degustacja miała odbyć się samotnie w domu.

  • Gałka muszkatołowa
  • Pierwszy raz

Ciekawość na nowe doświadczenie, chęć pofazowania i czillery, posiadówka u kolegi.

A więc chciałem się z wami podzielić jaką wspaniałą substancją jest gałka muszkatołowa, a raczej zawarta w niej mirystycyna.

 

Chwilę po 16 przychodzę do koleżanki i mówię: ty, walę gałkę. A ona w lekki śmiech. Nie mogę się doczekać zabawy na 2 dni.

 

Wchodzę do kuchni i zaczynam gałkę tarkować prowadząc live na instagramie z przedsięwzięcia. No cóż 4 gałki zmielone więc zaczynam konsumpcję, zalewam to wodą przygotowaną i wypijam. W smaku jak popiół z miętą i posmakiem orzecha laskowego - można normalnie bełta puścić.

 

18:00 - Nic nie wchodzi.

  • 2C-B
  • Marihuana
  • MDMA

Impreza techno, nastawienie pozytywne, potem domek.

Witam :)


Będzie to raport o szczęściu dosłownie eksplodującym ze wszystkich komórek nerwowych.


S&S: impreza techno, dwie piguły na dwie osoby (podobno MDMA). Nie testowane, ze sprawdzonego źródła. Jednak tym razem zaskoczyły.


randomness