. Cześć, opisze tu mój trip raport po tej pochodnej kwasu, bo sądzę że był całkiem ciekawy i mocno zapadł mi w pamięci . Dawka to tylko jeden karton 100ug ale s&s-miażdżące. Byłem z moim przyjacielem F na totalnym zadupiu , tylko wielki las, jeziorko i kilometr dalej mała wioska( Tak pólnocno wschodnia Polska ) . Rozbiliśmy z F i kilkoma znajomymi biwak w lesie nad jeziorem. Jak to już było wcześniej zaplanowanie, ja i F chcieliśmy wziąć te 2 kartony 1p lsd, które mi zostały sprzed wakacji.
Strażnik i policjant w kontenerze! Przez całą dobę obserwują sklep z dopalaczami
Pabianice to jedno z niewielu miast w Polsce, które jeszcze nie poradziło sobie z jawnym handlem dopalaczami. Sklep przy ul. Zielonej do minionej środy świetnie prosperował. W ciągu godziny handlarze potrafili obsłużyć nawet 50 osób.
Kategorie
Źródło
Odsłony
2119Pabianice to jedno z niewielu miast w Polsce, które jeszcze nie poradziło sobie z jawnym handlem dopalaczami. Sklep z „solami piorącymi”, „talizmanami” i „pochłaniaczami wilgoci” przy ul. Zielonej do minionej środy świetnie prosperował. W ciągu godziny handlarze potrafili obsłużyć nawet 50 osób.
Na odurzonych klientów skarżyli się mieszkańcy i właściciele pobliskich sklepów i punktów usługowych. „Trolle”, bo tak nazywają ich mieszkańcy ul. Zielonej, przesiadywały w pobliskim parku Jordanowskim, zbierały się w okolicy sklepu i straszyły przechodniów. Mimo że miasto próbowało zmusić handlarzy do zakończenia działalności poprzez różnorodne eventy (np. postawienie trumny przed drzwiami wejściowymi) i akcje (roboty budowlane tuż przed wejściem), to efekt był odwrotny niż się spodziewano - zamiast zakończyć interes, dopalaczowi biznesmeni... wykupili cały budynek.
W minioną środę władze miasta przed wejściem do sklepu postawiły kontener, a w środku posadziły dwóch funkcjonariuszy, policjanta i strażnika miejskiego, którzy mają obserwować budynek w dzień i w nocy...
Na zewnątrz blaszaka zamontowane są cztery kamery, które rejestrują obraz z każdej strony konteneru. W godzinach wieczornych, gdy przed drzwiami sklepu ktoś się pojawia, zapala się działające na czujnik ostre światło. Budka z olbrzymim banerem straży miejskiej odstrasza także samochody, które niepewnie tam parkują. Nikt z nich nie wysiada. Do kiedy funkcjonariusze, zamiast patrolować ulice, będą pilnować handlu dopalaczami przy ul. Zielonej?
Na razie wiadomo, że blaszak został wynajęty na miesiąc. Miasto zapłaciło ok. 500 złotych za dzierżawę. Będzie musiało także pokryć koszty ogrzewania elektrycznego w blaszaku, wideorejestratorów i oczywiście dodatkowej pracy funkcjonariuszy. Oby ich wysiłek tym razem był skuteczny.