Nie zdążyli!

Dariusz Dołecki​ i Ewa Dołecka​, rodzice czołowego działacza Stowarzyszenia „Wolne Konopie”​ Andrzeja Dołecki​ego, wyszli na wolność kilkanaście godzin po śmierci Marii Dołeckiej – mamy Pana Dariusza. W związku ze sprowadzeniem oleju z kwiatów konopi indyjskiej dla ciężko chorej Pani Marii spędzili łącznie dwa i pół miesiąca w areszcie. Przez cały ten czas prokurator przebywał z nimi łącznie ok. 3 godzin i zapisał 5 stron notatek.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Wolne Konopie
Jakub Gajewski
Komentarz [H]yperreala: 
Państwu Dołeckim współczujemy z powodu straty. Potępiamy zarazem bezmyślność władz, bezsensowne i nieludzkie sposoby egzekwowania idiotycznego prawa.

Odsłony

491

Dariusz Dołecki​ i Ewa Dołecka​, rodzice czołowego działacza Stowarzyszenia „Wolne Konopie”​ Andrzeja Dołecki​ego, wyszli na wolność kilkanaście godzin po śmierci Marii Dołeckiej – mamy Pana Dariusza. W związku ze sprowadzeniem oleju z kwiatów konopi indyjskiej dla ciężko chorej Pani Marii spędzili łącznie dwa i pół miesiąca w areszcie. Przez cały ten czas prokurator przebywał z nimi łącznie ok. 3 godzin i zapisał 5 stron notatek.

Mama Andrzeja, Pani Ewa, dzieliła 8 osobową celę m.in. z morderczyniami, doznała ze strony współwięźniarek przemocy emocjonalnej, nieustannie towarzyszyły jej obawy o własne bezpieczeństwo i stres związany z odcięciem od informacji ze świata zewnętrznego. Ojciec Andrzeja, Pan Dariusz, martwił się przede wszystkim o swoją żonę, której nie mógł ani wesprzeć ani otoczyć opieką w tych trudnych chwilach, szczególnie, że dochodziły do niego informacje o ciężkich warunkach w jakich Ewa przebywa. Dodatkowym stresem był fakt, iż matka Pana Dariusza znajdowała się w złym stanie zdrowia, również syn małżeństwa Dołeckich trafił na OIOM z powodu powikłań gastrycznych.

Po aresztowaniu Państwa Dołeckich stan babci Andrzeja, chorej na raka, uległ znacznemu pogorszeniu. W czasie gehenny rodziców Andrzej czuwał przy łożu babci musząc zajmować się wszystkimi sprawami związanymi z aresztowaniem i chorobą. Babcia, do czasu zachowania świadomości, codziennie pytała o Dariusza i Ewę o ich los. Zmarła na raka trzustki pozbawiona opieki syna, nie mogąc się choćby pożegnać z bliskimi. Cierpiała w okropnym bólu bez możliwości żadnej pomocy ze strony służby zdrowia, nawet samego uśmierzania bólu. Babcia Andrzeja została pozbawiona leku, który mógłby jej pomóc w pozbyciu się śmiertelnej choroby lub przynajmniej wydatnie ulżyć w odejściu z ziemskiego padołu. Poprzez działania służb, egzekwowania przez nich złego i szkodliwego prawa wymiar „sprawiedliwości” spowodował całkowite załamanie się zaufania obywatela do tej instytucji. Działania ludzi realizujących te antyludzkie procedury doprowadziły do zniszczenia ustatkowanego życia małżeństwa, które do tej pory nigdy nie weszło w konflikt z prawem, całe życie pracowali uczciwie tworząc normalną, przykładną polską jednostkę społeczną.

Prokuratura do ostatnich chwil nie przyjmowała do wiadomości o śmiertelnej chorobie babci, a dokumenty świadczące o jej stanie dziwnym trafem dochodziły wszędzie tylko nie do prokuratury. Dopiero gdy dowiedzieli się, że umarła Pani Maria zwolnili Państwa Dołeckich z aresztu bo obawiali się reakcji społeczeństwa!

Państwo Dołeccy, dzięki zaangażowaniu syna w działania prokonopne, dowiedzieli się o możliwościach medycznych marihuany. Po głębszej analizie tematu doszli do wniosku, że lek ten może być skuteczny na dolegliwości związane z nowotworem i chemioterapią, które występują u mamy Pana Dariusza. Z powodu niekwalifikowania się do chemioterapii i braku jakichkolwiek dalszych możliwości leczenia i wciąż pogarszającego się stanu zdrowia Pani Marii postanowili wypróbować działanie oleju. Lek ten, który wedle doniesień naukowych charakteryzuje się działaniem na komórki nowotworowe, wydaje się być często jedynym rozwiązaniem dla ludzi ciężko chorych. Kannabinole zawarte w ekstrakcie z konopi wykazują się w badaniach na szczurach oraz komórkach ludzkich poza organizmem hamowaniem rozrostu komórek nowotworowych. Wprowadzają je w stan „autofagii” i „apoptozy” czyli ich śmierci równocześnie pozostawiając zdrowe komórki „w spokoju”. Pani Maria nie miała możliwości spróbowania terapii olejem, zmarła w wyniku choroby nowotworowej 31 sierpnia br.

Stan obecny jest taki, że rodzice Andrzeja wychodząc 1 września z aresztu dowiedzieli się, iż niecałą dobę wcześniej zmarła mama Pana Dariusza, dla ratowania życia której tak wiele poświęcili. Ile ucierpi na tym ich zdrowie? Nie wiemy. Państwo Dołeccy stracili również prywatność oraz pracę, dodatkowo pozbyli się oszczędności swego życia na lek, który zostanie zniszczony przez ludzi, którzy nie mają w ogóle pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Zadłużyli się, by móc wykupić się z aresztu. Na tym wszystkim skorzystali jedynie funkcjonariusze służb i skarb Państwa. Uczciwi obywatele opłacili to bankructwem i stratą życia najbliższej osoby. Nie można w takiej sytuacji ufać instytucji jaką jest Państwo, które zawiodło w każdym aspekcie. Traci się w tym wypadku wiarę w ludzi je tworzące. Traci się szacunek do systemu i podstaw na jakich oparty jest otaczający świat. Zmienia się sposób myślenia, gdy za chęć pomocy innym jesteś okrzyknięty zbrodniarzem. Już nigdy ktoś, kto przeżył taką sytuację, nie będzie tym kim był przedtem. To zbyt duży szok dla organizmu i zbyt duży ubytek moralności, wolności i godności, aby pozostało to bez śladów.

Teraz Państwo Dołeccy za chęć ocalenia życia członka rodziny, dołączyli do mnie i razem czekamy na osądzenie. Według ustawy uznani jesteśmy za zbrodniarzy. Grozi Nam kara 15 lat więzienia – więcej niż za pedofilię, pobicie ze skutkiem śmiertelnym, znęcanie się czy gwałt ze szczególnym okrucieństwem. Czy ktoś odpowie za śmierć Pani Marii i areszt niewinnych ludzi?

Ten cały system to hańba, tortura i wojna przeciw własnemu obywatelowi, która musi się skończyć jak najszybciej! Nie mamy czasu, bo każdy z Nas może śmiertelnie zachorować. Każdy z nas może znaleźć się w sytuacji bez wyjścia!

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan
  • Pozytywne przeżycie

Oczekiwania: Ogromne Nastrój: Mój pokój lekko przyciemnione światło Stan psychiczny: Źle, chęć pocieszenia się DXM po kłótni z bliską osobą

Zacznijmy od tego, że brałem DXM na pocieszenie. Tego dnia ostro pokłóciłem się z ważną w moim życiu osobą. Nie myśląc zbyt wiele udałem się do apteki w której kupiłem dwa opakowania acodinów. Oczywiście nie obyło się bez tego, że farmaceutka wyleciała z pytaniem do koleżanki z branży - "Zdzisia, ACODIN?! To już trzeci raz!!!" no ale cóż to chyba już nie jest rzadkość. O godzinie 19:30 byłem w domu, przygotowywałem się do tripa (sprzątnąłem pokój, pościeliłem łóżko, wykąpałem się) i kiedy byłem gotowy już o godzinie 20:00 zacząłem zarzucać DXM.

  • Marihuana

/ nazwa substancji: marihuana / poziom doświadczenia: raz na jakiś czas;) ostatnio kilka razy na dzień przez 6 dób / dawka: pół gieta na 4 osoby / metoda: lufka / set&setting: plaża, noc, dopita reszta wódeczki, nuda, las nieopodal, czyt. nadzieja na fajne wkręty /




  • 3 4-DMMC
  • Metoksetamina
  • Pozytywne przeżycie

Okolo tygodniowy ciag na MXE, nowa dostawa z 3,4-DMMC jako gratis. Swietne samopoczucie, lekkosc bycia i zycie bez stresu zupelnie.

                                                                                   PRZYGOTOWANIE

  • Marihuana
  • Przeżycie mistyczne
  • Tytoń

Spontan. Oczekiwania w sumie neutralne, bo byłem niejako nasycony ziołem. Warunki pozostawiały wiele do życzenia.

OTO LINIA STARTOWA

Lolek już zwinięty. Piękny, namaszczony szacunkiem bilet do innego stanu świadomości.

Medytacja odprawiona. Ona jest moim zabezpieczeniem. Rytuałem oczyszczenia przed fazą, aby mieć nowe doznania. Wystarczy kilka głębokich wdechów i koncentracja na swoim wnętrzu.

Tak więc idziemy z koleżkami w miejscówkę nieopodal hotelu. Zasłonięci krzaczorami wpatrujemy się w żar zapalniczki i rozpoczynamy zabawę. Tak jak w poprzednim raporcie, w tym będą brać udział Żołądź, Kasztan i Kokos.

randomness