20:15 zjadłyśmy po 15 tabletek. Po upływie pół godziny zaczęła mnie swędzieć głowa, nogi miękły. Wrażenie wchłaniania się w ziemię. Lekko przerażona wdrapałam się na 1.5 metrową studzienkę. Zajebiście kołysało. Przeszyła mnie fala gorąca, zrzuciłam szalik, kurtkę i sweter. Słońce paliło mi skórę. Wypłynęłam w rejs. Ja na pokładzie statku, wraz ze mną całkiem spora załoga (miałam wrażenie, że otacza mnie grupa bardzo bliskich mi osób, chociaż w rzeczywistości byłam sam na sam z A.). Od tego kołysania zaczęło mnie mdlić. Choroba morska?
Mieszkańcy ruszyli do sklepów i wykupili cały alkohol w mieście by "wysuszyć nazistów"
Mieszkańcy niemieckiego Ostritz w Saksonii (niedaleko granicy z Polską) postanowili masowo ruszyć do okolicznych sklepów i wykupić cały dostępny tam alkohol. Co nimi kierowało?
Kategorie
Źródło
Odsłony
672To ci dopiero obywatelska inicjatywa. Mieszkańcy niemieckiego Ostritz w Saksonii (niedaleko granicy z Polską) postanowili masowo ruszyć do okolicznych sklepów i wykupić cały dostępny tam alkohol. Co nimi kierowało? Czy miejscowość ogarnął nałóg alkoholowy, w żaden sposób niemożliwy do pokonania? Otóż nie! Mieszkańcy postanowili w ten sposób uprzykrzyć życie osobom, które przybyły na organizowany tam muzyczny festiwal nazistowski. Wyznawcy Hitlera, pomimo upałów, o zimnym piwku mogli więc tylko pomarzyć.
Nazistowski festiwal Tarcza i Miecz w miejscowości Ostritz jest organizowany już od kilku lat. Imprezie patronuje Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD), która wydarzenie zgłosiła jako zamknięty wiec polityczny, a więc odbywa się on zgodnie z prawem, mimo protestów ze strony okolicznych mieszkańców. Przed tegoroczną edycją sąd w Dreźnie zadecydował jednak o zakazie sprzedaży i posiadania alkoholu na terenie imprezy. Decyzję tę uzasadniono względami bezpieczeństwa. W związku z zakazem policja skonfiskowała przybyłym (ok. 800 osób) ponad 4 tys. litrów piwa.
Uczestnicy festiwalu nie przejęli się tym jednak specjalnie, uznając, że spokojnie nabędą alkohol w okolicznym sklepach. Tu czekała ich jednak bardzo niemiła niespodzianka. Okazało się, że okoliczni mieszkańcy skrzyknęli się, i wykupili cały dostępny w okolicy alkohol. Jeden z nich, Georg Salditt, w rozmowie z "Bildem" przyznał: - Ułożyliśmy ten plan z tygodniowym wyprzedzeniem. Chcieliśmy wysuszyć nazistów.
Co ciekawe, jedyną możliwością zakupienia piwa był sklep, prowadzony przez imigrantów.