Meksyk legalizuje rekreacyjne korzystanie z marihuany

Aktywistki mówią, że kolejne propozycje prawne muszą brać pod uwagę prawa kobiet.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Krytyka Polityczna
Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy!

Odsłony

132

– Walka o zmianę polityki narkotykowej w tym kraju będzie albo feministyczna, albo żadna – mówi Rebeca Soto, 31-latka z kruczoczarną grzywką i subtelnym złotym kolczykiem w nosie. Za dnia Soto pracuje w samorządowej inicjatywie ułatwiającej użytkownikom narkotyków dostęp do przeznaczonych dla nich zasobów państwowych i społecznych. Wieczorami aktywistka z Mexico City prowadzi Feminismo & Flow – kolektyw działający na rzecz legalizacji marihuany, który współzakładała.

Kolektywy feministyczne w Ameryce Łacińskiej, od Chile po Meksyk, wyznaczały standardy reagowania na nękającą ten region plagę przemocy przeciwko kobietom i dziewczętom. Dziś w tym ruchu znajdują dla siebie miejsce grupy promujące konopie indyjskie.

W Meksyku wybiła czwarta dwadzieścia

Legalizacja rekreacyjnego użytkowania marihuany to milowy krok dla kraju, którym od dawna targa wojna narkotykowa. W marcu Izba Deputowanych, czyli izba niższa, przegłosowała ustawę pozwalającą dorosłym legalnie palić marihuanę, a także złożyć wniosek o pozwolenie na hodowlę ograniczonej liczby roślin konopi indyjskich w domu. Teraz musi się jeszcze wypowiedzieć meksykański senat.

Ustawa zakłada również przyznawanie niewielkim gospodarstwom rolnym licencji na hodowlę i sprzedaż zioła. Soto i inne aktywistki mówią, że nowe prawo może mieć przełomowe skutki na przykład dla przedsiębiorczości, a szczególnie przedsiębiorczości kobiet.

Może też pokrzyżować szyki zorganizowanej przestępczości, której macki na szereg sposobów sięgają kobiet. W ciągu ostatnich dwudziestu lat wzmogła się nie tylko przemoc domowa, lecz także przemoc wobec kobiet związana z przestępczością zorganizowaną – wyjaśnia Maria Salguero, twórczyni Narodowej Mapy Kobietobójstw w Meksyku.

Od 2015 roku stale rośnie skala handlu dziewczętami. Mnożą się również zabójstwa kobiet powiązane z przestępczością. Martwymi ciałami kobiet gangsterzy wzmacniają przekaz pod adresem innych grup przestępczych, wybranych osób czy całego społeczeństwa – niezależnie od tego, czy te kobiety były osobiście uwikłane w nielegalną działalność.

Sam handel narkotykami również ma znaczny, negatywny wpływ na życie Meksykanek. Według raportu organizacji pozarządowej EquisJusticia „przestępstwa narkotykowe to piąty najczęstszy powód odbywania kar więzienia przez rdzennych mieszkańców Meksyku”, a prawie połowa osadzonych kobiet odsiaduje kary za przestępstwa narkotykowe. Kobiety osadzone za używanie albo posiadanie substancji takich jak marihuana czy heroina to często samodzielne matki, niewykształcone i posiadające bardzo ograniczone zasoby ekonomiczne.

Zioło wiedźm, wariatek, niegrzecznych dziewczynek

Poznałam Soto w zeszłym roku przez Skype’a. Znajoma wysłała mi zaproszenie na internetowe spotkanie z cyklu „Twerk and Smoke”, prowadzone przez kolektyw Soto. Rozmawiałyśmy o tym, jak w Meksyku splatają się ze sobą feminizm, marihuana i plaga przemocy wobec kobiet.

Soto mówi, że podobnych kolektywów feministycznych nie brakuje. – Zanim zostałam użytkowniczką marihuany, byłam feministką. Dostrzegłam, że te tematy są powiązane – opowiada.

Meksykańskie znachorki i zielarki korzystały z marihuany od czasu, gdy Hiszpanie przywieźli ją do obu Ameryk w XV wieku. Czyniły to dyskretnie, bowiem halucynogenne właściwości konopi szybko zwróciły uwagę inkwizycji.

W ciągu kolejnych stuleci używanie tego zioła coraz silniej stygmatyzowano. Po rewolucji meksykańskiej (1910–1920) prasa zarówno w Meksyku, jak i w Stanach Zjednoczonych, zaczęła przedstawiać stosowanie marihuany w rasistowskich, klasistowskich i seksistowskich kategoriach. W filmach meksykańskich i amerykańskich kojarzono cannabis z prostytucją i szaleństwem. Amerykańskie media jednoznacznie obarczały winą swojego południowego sąsiada, pisząc o „zabójczym meksykańskim chwaście”.

Piętno pozostało do dziś, zwłaszcza pośród kobiet. W meksykańskiej kulturze maczyzmu kobiety używające narkotyków i oddające się innym tradycyjnym malas costumbres (złym nawykom) uważa się za „niegrzeczne dziewczynki”. Przekonanie to przyczyniło się do normalizacji przemocy związanej z płcią, w tym seksualnej. Według Soto kobietom aresztowanym za posiadanie marihuany często grozi molestowanie seksualne czy gwałt. Zdarza się nawet, że niektóre znikają.

Legalizacja to ekonomiczna szansa dla Meksykanek

W nierzucającym się w oczy parterowym domu w Xalapie, stolicy meksykańskiego stanu Veracruz, spotykam dr Paulinę Mejíę Correę. Prowadzi Divinorum Boutique Herbal, firmę zajmującą się terapią przy użyciu marihuany. Lecznicze zastosowanie marihuany jest już w Meksyku legalne, jednak w dużej mierze wciąż pozostaje tabu. Correa ma doktorat z ekologii tropikalnej. Rozmawiamy w pomieszczeniu, w którym odbywają się masaże i inne zabiegi z użyciem konopi.

Correa opowiada, że od setek lat stosuje się marihuanę jako lek na ból przy porodzie czy menstruacji, a także na depresję poporodową. – Cannabis to roślina używana przez naszych przodków, zwłaszcza kobiety – mówi. Wyjaśnia, że kobiety mają więcej receptorów kannabinoidowych. Naukowcy odkryli, że receptory te pełnią istotne funkcje w organizmie człowieka, zwłaszcza w układzie nerwowym: odpowiadają między innymi za regulację nastroju, apetytu, bólu i odporności. To dlatego konopie indyjskie działają inaczej na kobiety niż na mężczyzn.

Aktywistki mówią, że nowe prawo legalizujące rekreacyjne używanie marihuany pomoże odebrać kartelom narkotykowym panowanie nad produkcją i łańcuchami dostaw rośliny. A przedsiębiorczyniom takim jak Correa otworzy nowe możliwości. Według Soto nowe prawo będzie oznaczać więcej szans dla kobiet w branży zdominowanej przez mężczyzn. – Może pomóc rolniczkom w odległych, rdzennych społecznościach, które najbardziej ucierpiały przez wojnę z narkotykami – dodaje.

Proponowane prawo stara się częściowo rozwiązać problem nierówności zakorzenionych w systemie. Głosi na przykład, że przez pierwsze pięć lat przynajmniej 40 procent nowych pozwoleń na uprawę marihuany zostanie zarezerwowane dla rdzennych mieszkańców kraju, dla społeczności uprawiających ejidos (państwowe ziemie uprawne użytkowane przez obywateli) i dla innych zmarginalizowanych społeczności agrarnych. W ustawie nie ma jednak żadnych zapisów dotyczących konkretnie kobiet.

Polityka narkotykowa bez zapominania o płci

Zara Snapp, współzałożycielka zajmującego się sprawiedliwością społeczną RIA Institute w Mexico City, mówi, że nowe prawo to krok we właściwym kierunku. Jednak każda z moich trzech rozmówczyń wskazuje na pewne niedopowiedzenia, które mogłyby zaszkodzić kobietom. Ustawa zakazuje na przykład używania marihuany w obecności osób niepełnoletnich, co bezpośrednio dotyczy życia kobiet, ponieważ to one zazwyczaj opiekują się dziećmi.

Soto i Snapp pracują nad zmianą proponowanej ustawy z perspektywy płci. Chcą dekryminalizacji posiadania marihuany oraz zniesienia zakazu konsumpcji przy niepełnoletnich. Podkreślają, jak ważne jest zwolnienie z więzienia kobiet ukaranych za przestępstwa o niskiej szkodliwości związane z marihuaną, a także zapewnienie kobietom dostępu do terapii uzależnień i możliwości ekonomicznych. Te ostatnie mogłyby się pojawić w nowo zalegalizowanej branży konopnej, ponieważ to kobiety często zajmują się uprawą, pakowaniem i transportem marihuany.

Snapp zasiada również w zarządzie ReverdeSer, organizacji pozarządowej działającej na rzecz społecznie postępowej polityki publicznej wobec narkotyków. Opowiada o propozycji, według której 80 procent licencji na uprawę marihuany zostałoby zarezerwowane dla sektora społecznego (upraw komunalnych, ejidos, małych gospodarstw czy spółdzielni), a połowa wszystkich licencji – dla kobiet. Dokument zakłada również, że „50 procent wszystkich zatrudnionych w tej branży muszą stanowić kobiety”.

Propozycję wsparły kolektywy feministyczne takie jak Mujeres Forjando Porros, Forjando Luchas (Kobiety Kręcące Jointy, Kręcące Walkę), do którego należą Soto i Snapp. Legalizacja marihuany jest nieodłączną częścią feministycznych dążeń: od wzmacniania kobiet dzięki przedsiębiorczości po zapewnianie im bezpieczeństwa – wyjaśnia Soto. – Sprawi, że kobiety będą mogły używać jej bez narażania bezpieczeństwa, wolności czy zdrowia, również zdrowia osób, którymi się opiekują – dodaje.

**

Carli Pierson jest adwokatką, zajmuje się prawami człowieka w kontekście międzynarodowym i pracuje jako dziennikarka. Pisuje m.in. dla PBS, „USA Today”, „Independent UK” i Al-Dżaziry.

Artykuł opublikowany w magazynie openDemocracy na licencji Creative Commons. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.

Oceń treść:

Average: 5 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan
  • Pozytywne przeżycie

Własny pokój, spokój i cisza...

Jest godzina 12:30. Wstałem i wpadło mi do głowy, że zarzucę dziś mieszankę kody i DXM. Wczoraj próbowałem ale za małe dawki wziąłem więc powtarzam to wszystko pisząc ten TR. Napisałem nawet pokażnego TR ale komp postanowił się zaktualizować i wszystko poszło w dupę... Więc dziś od nowa to samo. Może nawet lepiej, ze tak się stało bo mam bardziej poukładane w głowie co i jak. Dziś przede wszstkim robię co jakś czas kopię w pliku TXT tego co napisałem.

No to jedziemy...

Godzina 13:00.

Wziąłem 300 mg Kody + 300 mg DXM na pusty żołądek. Zapiłem zimną Colą.

  • 2C-P
  • Tripraport

spotkanie ze zdołowanym znajomym, z którym znamy się jak stare konie. Chęć otwarcia się na niecodzienność, wyabstrahowanie się z zelżałych wglądów. Całość tripa: bezpiecznie mieszkanie, dobra muzyka, park nocą.

Shulgin pisał, że 8 mg to mało, że się wymęczył fizycznie, ale zaskoczony był łatwością komunikacji z drugą osobą w trakcie tripa. Z grubsza potwierdzam.

Spotkaliśmy się wieczorem, zrobiliśmy zakupy, w tym jakiś nabiał na czas "po". Od znajomego dostaliśmy wcześniej 32 mg 2-CP. Proszek w domu rozpuściliśmy zgodnie z regułami sztuki w małej wódeczce, podzieliliśmy na pół, i znów na pół, co dawało 8 mg w ćwiartce płynu (nie w ćwierce wódki, bo nie chcieliśmy się najebać, tylko w jednej czwartej tego, co było, a było jakieś 100 ml). W smaku wódka oczywiście obrzydliwa.

  • TMA 2 (trimetoksyamfetamina)

Wcześniej na specjalnej lekkiej diecie, przed zażyciem zrobiłem ceremonię oraz przygotowałem zasilające przedmioty.

Tekst pisany w wieku 41 lat, waga: 90 kg.

Zjadłem 4 duże kartoniki, które nie wiem ile zawierały, ale spróbuję się dowiedzieć.

Zażyłem o 17, o 18 zaczęło działać...

Było bardzo mocno. Działanie było tak silne, że stwierdziłem, iż mogę się tylko poddać procesowi i pozwalać się wszystkiemu dziać naturalnie i spontanicznie uczestniczyć.

Byłem pod mocnym wpływem substancji do jakiejś 24 - kiedy poczułem, że właśnie chce mi zejść z moczem - złapałem wszystko do kubka i spożyłem jeszcze raz, co spowodowało iż miałem dalszą podróż do 9 rano...

  • Grzyby halucynogenne
  • Przeżycie mistyczne

Jak najbardziej pozytywne nastawienie, własny pokój

Jako że to jest mój pierwszy trip raport proszę o wyrozumiałość :)

T -1

Ciekawość zwyciężyła :).Jako że pogoda nie dopisywała a akurat miałem wolna chatę, postanowiłem zakosztować tych jakże magicznych grzybów we własnym
domu, pokoju.Ostatnie przygotowania ustawienie playlisty w winampie,
ewentualnie jakiś film, ogólnie nie wiedziałem czego mam się spodziewać.

T 0