Hazard, bogowie i LSD

Tworzenie sztuki dane jest wybrańcom takim jak Tarkowski czy Antonioni. Cała reszta może po prostu bawić się ruchomymi obrazami - mówi Peter Mettler, reżyser pokazywanego na przeglądzie filmu "Hazard, bogowie i LSD"

Anonim

Kategorie

Źródło

?

Odsłony

6677

Tworzenie sztuki dane jest wybrańcom takim jak Tarkowski czy Antonioni. Cała reszta może po prostu bawić się ruchomymi obrazami - mówi Peter Mettler, reżyser pokazywanego na przeglądzie filmu "Hazard, bogowie i LSD"

Paweł T. Felis: Dokumentalista traktowany bywa dziś coraz częściej jak rodzaj kapłana niosącego prawdę, której nikt nie chce wypowiedzieć głośno. Wpływanie na rzeczywistość to dla autora dokumentów pokusa czy obowiązek?

Peter Mettler: Niebezpieczna pokusa. Bez reporterów wojennych, bez dokumentalistów, którzy mają odwagę mówić rzeczy niepopularne, nasza wiedza o świecie byłaby uboższa. Nie wiem jednak, czy chodzi o świat, czy o to, jak widzi go reżyser. Jeśli ktoś mówi wprost, co jest dobre i złe, obraz staje się elementem walki politycznej, a film zabija siebie. I zamienia w publicystykę.

Ginie sztuka?

- Tworzenie sztuki dane jest wybrańcom takim jak Tarkowski czy Antonioni. Cała reszta może po prostu bawić się ruchomymi obrazami. Tylko że w tej zabawie reżyser powinien być medium neutralnym.

Czy kamera z natury nie jest narzędziem manipulacji?

- Jest narzędziem niebezpiecznym. Kiedy biorę ją do ręki, czuję, że jest w niej dziwna, niepokojąca siła. Mam do niej szacunek, ale trochę się jej boję.

Trzeba więc czasem wyłączyć kamerę, żeby nie pokazać za dużo?

- Wielu rzeczy kamera oglądać nie powinna - na przykład śmierci, bólu. Kiedy zbliżam się do granicy intymności, przestaję kręcić. W ogóle jako człowiek z kamerą jestem bardzo nieśmiały.

Czy to właśnie ośmiela Pana bohaterów? W filmie "Hazard, bogowie i LSD" są oni zaskakująco szczerzy, a jednocześnie nie popadają w reportażowy banał.

- Jako dokumentalista jestem podróżnikiem. Nie zwiedzam, ale podróżuję. Lubię chodzić z kamerą sam. Dla moich bohaterów jestem wtedy obcym, który zadaje im pytania, jakich normalnie nikt im nie stawia: "Czy wiesz, czym jest cisza?", "Czy kiedykolwiek znalazłeś to, czego szukałeś"? Żeby otrzymać szczerą odpowiedź, ja też się odsłaniam, dużo opowiadam o sobie i filmie. Wciąż jesteśmy dla siebie obcy, ale możemy już sobie zaufać.

Kamera nie zabija szczerości?

- O kamerze szybko się zapomina, bo nasze rozmowy przypominają spowiedź. Czy Eva z mojego filmu, która widzi Boga i z nim rozmawia, mówi prawdę? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Rzeczywiście, w czasie montażu widzisz więcej. I czasem słyszysz nutę fałszu. Chodzi jednak o to, żeby zachować na ekranie niewinność spotkania, które przeżyłem.

A może o to, żeby podtrzymać iluzję? Pana film opowiada o narkotykach, seksualnej stymulacji, religijnej ekstazie. Jeden z bohaterów mówi: "Wszystko, co czujemy - ból i szczęście - jest iluzją".

- Dla tych bohaterów - bez względu na miejsce, narodowość, kolor skóry - ucieczka w iluzję bierze się z pragnień. Poczuć się bezpiecznym, wolnym, nieśmiertelnym, bliskim Boga, zatopić się w ekstazie, zobaczyć świat tak, jak widzi go kilkuletnie dziecko - to marzenie powszechne bez względu na to, czy jesteśmy w Indiach, czy w Ameryce, w kasynie, czy kościele. Każda iluzja, każda wiara wypływa z tęsknoty. Kino również. Dlatego dla mnie najsilniejszym narkotykiem jest kamera. To przecież film o tym, jak sami nadajemy wszystkiemu znaczenie, porządkujemy, określamy. Film o ludziach, którzy go oglądają.

Pana film jednak nie tylko się ogląda - muzyka jest tu równie ważnym narratorem jak obraz.

- Nie jestem opowiadaczem zajmujących historii i stąd moje problemy z producentami. Opowiadam obrazem i muzyką. Nie interesuje mnie dzisiejsza rozrywka w multipleksach, którą łyka się łatwo jak popcorn. Zależy mi na energii między filmem a widzem, dzięki której rodzi się sens. Muzyka pozwala uciec od pustych, intelektualnych dywagacji i przenosi odbiór w intymną sferę emocji, uczuć, wrażeń. Dla mnie najważniejszą.

Za pomoc w przeprowadzeniu wywiadu dziękuję organizatorom Festiwalu Filmowego Era Nowe Horyzonty

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

$SzczęsnyWilku$ (niezweryfikowany)
SpoX stronka <br> <br>
Zajawki z NeuroGroove
  • Bieluń dziędzierzawa

  • Amfetamina
  • Metamfetamina
  • Pozytywne przeżycie
  • Tytoń

30 stopni upału, lekkie odwodnienie po zatruciu pokarmowym

Witam,

Piszę ten TR aby ostrzec potencjalnych amatorów mefy. Nie jest to dobry środek. Czemu? Przeczytajcie...

S&S:

Zacznę od tego, że w tym tygodniu kurowałem się po zatruciu pokarmowym. Nawadniałem się, brałem witaminy i elektrolity. Jakoś doszedłem do siebie. Upał mnie wykańczał ale cóż poradzić. Dziś wypiłem od około 11:00 4 piwa. Dotarłem w ten sposób do godziny 16:30 przy wiatraku dmuchającym mi w plecy. Całkiem miło jak na 30 C za oknem...

  • Mieszanki "ziołowe"
  • Miks
  • Szałwia Wieszcza

Wieczór w mieszkaniu znajomego, względna cisza, komfortowe odizolowanie od świata zewnętrznego. Nastawienie pozytywne, jak prawie zawsze w życiu, z nutą ekscytacji związanej z eksploracją nowych potencjałów, którą uspokoiłem wyciszając się przed rozpoczęciem doświadczenia.

Tripowa przedmowa:

  • Kodeina
  • Pierwszy raz

Urlop we własnym domu, partnerka w pracy. Znudzony, pełen chęci spróbowania czegoś nowego.

Był piękny pierwszosierpniowy dzień...

Piękne plany na urlop pokrzyżowane nową pracą partnerki. Brak urlopu - brak wyjazdu. Rano odwoziłem ją na dworzec autobusowy, wracałem do pustego domu i zastanawiałem się jak wypełnić czas do wieczora. Przez pierwszy tydzień popijałem browary i popalałem MJ, ale i ta kombinacja, skąninąd moja ulubiona może się w końcu znudzić.