Zgodnie z nimi 750 000 Amerykanów co roku jest aresztowanych za posiadanie marihuany.
"Te prawa są pogrzebane" - powiedział Rosenthal do grupy jego zwolenników, którzy stali przed budynkiem sądowym w oczekiwaniu na ogłoszenie wyroku. - "Zamierzam uczynić uprawę bezpieczną dla każdego poprzez osłabienie tych praw".
W styczniu Rosenthal został uznany winnym nielegalnej uprawy marihuany i potajemnego przekazywania jej innym osobom. Mogło go spotkać nawet 80 lat w więzieniu federalnym i 2,5 miliona dolarów grzywny. Federalne Służby Wewnętrzne proponowały, aby Rosenthala skazać na dwie 21-miesięczne kary odbywane jednocześnie.
Ponieważ Rosenthal został skazany na mocy prawa federalnego, sędzia Charles Breyer uniemożliwił mu powoływanie się w obronie na tzw. Kalifornijską Propozycję 215. Propozycja ta, której nie uznaje rząd federalny, dopuszcza możliwość uprawy, posiadania i konsumpcji marihuany przez pacjentów rekomendowanych przez lekarza. "Nie zrobił mi przysługi" - powiedział o sędzim Breyerze Rosenthal. - "Uczynił mnie zbrodniarzem, ponieważ nie chciał dopuścić, aby ława przysięgłych usłyszała całą moją historię".
Kiedy ława przysięgłych, która później uznała winę Rosenthala, zorientowała się, że uprawiał rośliny dla pacjentów, odwołała swój wyrok i uznała, że wprowadzono ją w błąd. Ośmiu przysięgłych napisało list do sędziego Breyera z prośbą o wypuszczenie Rosenthala na wolność. Kilku z nich domagało się następnie wprowadzenia ustawy o ujawnianiu całej prawdy podczas procesów [tzw. Truth In Trials - luxx], co pomagałoby linii obronnej w sprawach dotyczących medycznego stosowania marihuany.
"Nasza walka się nie skończyła" - powiedziała przysięgła Eve Tulley-Dobkin po ogłoszeniu werdyktu. - "Musimy tak zmienić prawo, aby ludzie będący w sytuacjach podobnych jak Ed Rosenthal nie przechodzili przez to co on i aby przysięgli mogli zebrać cały dostępny materiał dowodowy podczas procesu, żeby ludzie wychodzili z więzień na wolność".
Także szef kalifornijskich obrońców z urzędu Bill Lockyer napisał do sędziego Breyera z prośbą, aby zastosował minimalny wymiar kary dopuszczalnej w wykazie kar federalnych oraz wziął pod uwagę Propozycję 215. Ogłaszając wyrok jednego dnia kary w sprawie Rosenthala sędzia Breyer uznał, że biorąc pod uwagę "nadzwyczajne okoliczności" Rosenthal miał powód wierzyć, że robi wszystko zgodnie z federalnym i lokalnym prawem.
Podczas procesu Rosenthal twierdził, że miasto Oakland obiecało mu zwolnienie z kary więzienia, ponieważ wcześniej ogłosiło możliwość posiadania marihuany na cele medyczne. "Rozumiem, że wiara Rosenthala odnośnie medycznej marihuany, chociaż mylna, miała rozsądne podstawy, zważywszy, że Oakland ustawowo dopuściło taką możliwość" - powiedział Breyer, który zauważył, że przecież Rosenthal nie uczynił niczego, aby ukryć przed policją i urzędnikami swoje plony. Jednakże sędzia stwierdził w sądzie, że taka sprawa jak Rosenthala "nie powinna i nie może się znowu zdarzyć", ponieważ jego postanowienie oznacza, że gminy miejskie nie mogą autoryzować uprawy marihuany.
"Pan sędzia cholernie się myli" - powiedział Rosenthal, który przewiduje, że federalne prawa pozwolą podtrzymać w sądzie apelacyjnym warunkowy charakter decyzji sędziowskiej.
Obrońca Rosenthala Dennis Riordan, powiedział, że uznanie przez sędziego, że Rosenthal sądził, że działa w pełni prawa, pomoże mu odwołać się od sądowo stwierdzonej winy w Sądzie Apelacyjnym. Sędzia Breyer zabronił przysięgłym zapoznać się z argumentami, że wpadł w pułapkę, bo opierał się podczas procesu wyłącznie na doradztwie urzędników państwowych.
"Sędzia Breyer dał nam do ręki bardzo, bardzo potężną broń w walce o przekonanie Sądu Apelacyjnego 9 Okręgu, że błędem było nie uznanie prawa ławy przysięgłych do wydania wyroku na Rosenthala na podstawie jego własnych przekonań" - mówi Riordan. - "Przekonanie rządu federalnego jest takie, że ludzie zaangażowani w takie sprawy działali w złej wierze i są zatwardziałymi dilerami. Tymczasem dzisiejszy wyrok udowodnił, że ludzie działają tu w dobrej wierze, że wierzą w legalność tego, co robią".
Riordan zauważył, że sprawa Rosenthala nie ma bezpośredniego wpływu na kwestię bieżących praw marihuanowych. Ale jeśli Sąd Apelacyjny uzna, że miasta mogą chronić ludzi przed prawem federalnym, dając im immunitet, to może to mieć "olbrzymi wpływ" na zdolność hodowców do dostarczania medycznej marihuany.
Asystent prokuratora stanowego George Bevan żądał dla Rosenthala sześć i pół roku więzienia i nie skomentował ostatecznego wyroku. Podczas procesu Bevan mówił, że Rosenthal był biznesmenem, który uprawiał marihuanę zanim Oakland wprowadziło w 1998 r. możliwość posiadania zioła do celów medycznych. "Ta operacja była kurą znoszącą złote jajka, a on zbierał z tego tysiące i tysiące roślin" - mówił Bevan. - "Wykorzystał urzędników miejskich do roztoczenia nad swoim interesem parasola ochronnego".
Riordan stwierdził, że sprawa Rosenthala nie była zwykłym procesem o posiadanie narkotyków. Wyliczył, że miliony Kalifornijczyków, którzy głosowali za wprowadzeniem Propozycji 215 jesienią ubiegłego roku wiedziało, że uczestniczy w ruchu chcącym zreformować prawa narkotykowe. "Propozycja 215 jest narodową bitwą" - powiedział Riordan. - "To jest sprawa o reformę praw i my wszyscy o tym wiemy... zdaliśmy sprawdzian".
"To jeden z tych dni naszej krucjaty, który powala na kolana wszystkie prawa narkotykowe" - powiedział Rosenthal, zauważając, że w amerykańskich więzieniach za marihuanę siedzi obecnie 100 000 ludzi. - "Nie sądzę, że wyrok jednego dnia to sprawiedliwość - nikt nigdy w ogóle nie powinien siedzieć".
Rosenthal, autor wielu książek i poradników o uprawie marihuany, pozostanie na wolności pod obserwacją przez trzy lata, zapłaci 1000 dol. grzywny i 300 dol. za koszty sądowe. Sądowi powiedział, że wziął na siebie całą odpowiedzialność za legalne przecież w świetle postanowienia miasta Oakland uprawianie marihuany. "Moja świadomość zaprowadziła mnie do pomagania tym, którzy cierpią" - powiedział.
Tymczasem jego żona Jane Klein mówi, że marihuanowi aktywiści powinni teraz wywierać presję na twórców prawa, aby je zmienili. "Ta sprawa pokazała, że warto jest zabierać głos, nie możemy akceptować ciszy jako odpowiedzi od naszych polityków" - mówiła Klein. - "Kongresie, czy nas słyszysz?"
tłum. luxx
Komentarze